Lubartowscy biegacze górą w Bieszczadach
Jedno z podejść było tak trudne i śliskie, że biegacze musieli pokonywać je na czworaka…
W Bieszczadach 24 stycznia zorganizowano po raz pierwszy „Zimowy Maraton Bieszczadzki”. Nie mogło tam zabraknąć ekipy biegaczy z Lubartowa. Start biegu jak i meta znajdowały się w Cisnej. Zawodnicy ruszyli tuż po godzinie 7 rano. Trasa biegu przebiegała po pięknie ośnieżonych szlakach górskich.
Najwyższe miejsca zajęli: Viola Dessauer, która zajęła II miejsce w klasyfikacji generalnej kobiet tracąc tylko minutę do zwyciężczyni biegu oraz Bartosz Ceberak (debiutant w biegach górskich), który zajął III miejsce w klasyfikacji mężczyzn. Na podium również stanął Grzegorz Pożak, który w swojej kategorii wiekowej K30 był II. Bardzo dobrze, jak na debiut w górach pobiegł Maciej Ceberak, który jako 30 przekroczył linię mety. Jak się okazało, lubartowska drużyna stała się najmocniejszą wśród startujących. Cała czwórka zawodników zajęła bardzo dobre miejsca w klasyfikacji generalnej.
Dystans miał być maratoński (42 km195m), ale „ciut” się wydłużył i okazało się , że mieliśmy do pokonania ponad 44 km szlakami górskimi – mówi Violetta Dessauer – Bieg trudny, bo jak to w górach ponad 50% trasy była pod górkę, a i strome zbiegi po mokrym śniegu nie były łatwe. Jednak dla naszych zawodników nie stanowiło to widać większego problemu, o czym świadczą zajęte przez nich miejsca na mecie, gdyż cała czwórka uplasowała się w pierwszej 40 z 500 zawodników startujących w maratonie.
Jak się okazuje w Lubartowie już czterech zawodników biega maratony górskie. Kto przekonał braci Ceberaków do biegania?
Matką i ojcem mojego pierwszego startu w górskim maratonie jest Wiola Dessauer i Grzegorz Pożak, czyli znani lubartowscy ultramaratończycy – mówi Bartosz Ceberak – brata również pociągnąłem za sobą, według mnie pobiegł fantastycznie. Byłem sceptycznie nastawiany do biegów górskich, ale w miarę upływu czasu, coraz bardziej mi się to podoba.
Nasi zawodnicy podkreślają, że impreza zorganizowana została wzorowo pod względem logistycznym. Cieszyli się mając okazję zobaczyć śnieg (jak zawodnicy z ciepłych krajów). Trasa biegła jedynie 5 km po asfalcie. Jedno z podejść było tak trudne i śliskie, że biegacze musieli pokonywać je na czworaka. Już zapowiedzieli swój powrót w II Zimowym Maratonie Bieszczadzkim. PeO