Debiut i sukces
W niedzielę 12 października w II Maratonie Bieszczadzkim bardzo dobrze spisali się zawodnicy z Lubartowa. Na dystansie 53 km pobiegli: Grzegorz Pożak z czasem 6h 04:44,1 był 45 open. Zaraz za nim na metę wbiegła Violetta Dessauer 6h 04:50,0, która zajęła trzecie miejsce wśród kobiet.
– Podczas biegu, czułem się bardzo dobrze, w zasadzie nie ścigałem się – mówi Grzegorz Pożak – Postanowiłem pomóc w debiucie Violi Dessauer. Tym biegiem zakończyłem sezon 2014– dodaje.
Maraton bieszczadzki ukończyło 464 biegaczy w 9,5-godzinnym limicie czasu. Po „lajtowym biegu”, można mówić, że Grzegorz Pożak był prawdziwą lokomotywą dla Violetty Dessauer. Czyżby Lubartów zyskał na tym pierwszą ultramaratonistkę?
Trzy pytania do Violetty Dessauer:
Jak się biegło podczas Maratonu Bieszczadzkiego?
Bieg trudny, bardzo dużo podbiegów, trudne strome zbiegi. Myślałam, że jestem już na szczycie, a tu znowu góra. Po czterdziestym kilometrze, kiedy skurcze zaczynały dokuczać, mięśnie dwugłowe były strasznie obciążone, a zbiegało się naprawdę stromo. Ale ogólnie fajny bieg.
Pierwszy taki twój ultramaraton?
Tak, to mój debiut. Nie dość, że ultra, to jeszcze po górach. Grzegorz bardzo mnie wspierał w trudnych momentach, opracowywał cały czas strategie. Bardzo mu dziękuję. Był moją lokomotywą.
Ile trwały przygotowania?
Cały czas się biega – 5 razy w tygodniu. Trening jest urozmaicony: siła biegowa, szybkość, basen, rower.
Trening ogólnorozwojowy do biegów długich. Byłam w górach dwa razy, żeby się przygotować. Startowałam w takich biegach krótszych w Sandomierzu, po górkach. Zaraziłam się tym bieganiem, sądzę, że w przyszłym roku będę startować tam, gdzie Grzegorz Pożak, może nie tak często.
foto/rozmawiał: P.Opolski