Mateusz Ziółko podbił serca lubartowian – ROZMOWA
Jak miał 5 lat, korzystając z nieobecności starszego brata zagrał swój pierwszy utwór na klawiszach. Potem inspiracją do tworzenia muzyki stali się jego synowie. Uwielbia konie i wbrew pozorom – samotność… Jaką niespodziankę szykuje dla swoich fanów w przyszłym roku?
Z Mateuszem Ziółko rozmawialiśmy tuż przed koncertem w Lubartowie.
Skąd pochodzisz? Jesteś Góralem?
Jestem Góralem. Dokładnie orawianinem z Zubrzycy.
A teraz gdzie mieszkasz?
Teraz mieszkam w Krakowie. Tak mnie los rzucił… Kraków od zawsze był moim drugim domem, chodziłem tam do liceum, nie do jednego, ale to jest już historia zupełnie inna…Potem wróciłem w góry do mojej rodzinnej miejscowości. Od dwóch lat na stałe już jestem w Krakowie.
Ile miałeś lat, kiedy rozpocząłeś swoją przygodę z muzyką?
Jak miałem 5 lat, zacząłem grać na klawiszach. Ze śpiewaniem zaś moja przygoda zaczęła się kiedy miałem lat 13-14. Byłem wielkim fanem Eltona Johna i Billego Joela, moja matka zaszczepiła we mnie miłość do tej muzyki. Później też „Fredka” i Queen-a. Zacząłem ich piosenki grać, uczyć się ich i gdzieś tam „pod nosem” sobie śpiewać. Zorientowałem się, że nawet nieźle mi to śpiewanie wychodzi więc zacząłem śpiewać i grać jednocześnie.
Kiedy pierwszy raz wystąpiłeś publicznie?
To był chyba Festiwal Młodych Talentów, który zaczynał się w Nowym Targu. Miałem wtedy prawie 14 lat. więc to moje śpiewanie trwa już dobre 15 lat.
Twoja rodzina jest chyba cała umuzykalniona?
Nie do końca… Mój tata… no ciężko z tym słuchem, często powtarza, że sam by chciał śpiewać, ale nie potrafi. Ale zawsze uwielbiał mnie słuchać, bardzo mi kibicował, od zawsze uwielbiał muzykę. Mama jest uzdolniona muzycznie, śpiewała w młodości w zespołach regionalnych.
Wspominałeś w którymś z wywiadów, że Twoja mama pisze teksty…
Tak, zawiązaliśmy razem w pewnym sensie rodzinny biznes. Pierwsze piosenki, jakie komponowałem w wieku 13- 15 lat, to były piosenki właśnie do tekstów mojej mamy. Pierwszą płytę, którą nagraliśmy z moim zespołem, napisałem do jej tekstów. Płyta ta nigdy nie została wydana, nigdy te piosenki nie zostały nagrane w takiej formie, jakiej bym chciał. Ale w przyszłym roku szykuję niespodziankę dla swoich fanów, związaną właśnie z tymi starymi nagraniami.
Pierwszym Twoim nauczycielem był starszy brat…
Cała moja przygoda z muzyką zaczęła się pod wpływem mojego brata, starszego ode mnie o 8,5 roku. Robert skończył szkołę muzyczną II stopnia na akordeonie. Grał w różnych zespołach. Ja przyglądałem mu się zawsze jak tylko grał w domu, ćwiczył. A on nigdy mi nie pozwalał. Miałem wtedy 4-5 lat, wkurzałem go. Siedziałem biedny w kącie i uczyłem się piosenek, które on grał. Pamiętam jak któregoś dnia brat wyjechał na jakiś obóz, usiadłem wtedy przy klawiszach i zagrałem swoją pierwsza melodię z pamięci. I tak to się zaczęło…
Co się zmieniło w Twoim życiu od czasu, kiedy wygrałeś The Voice of Poland?
Przede wszystkim rzadziej bywam w domu (śmiech), to chyba najważniejsza zmiana. Bardzo dużo koncertuję. Samo uczestnictwo w tym programie zaowocowało kontaktem z wieloma ciekawymi ludźmi z branży muzycznej. To wszystko jest niesamowicie inspirujące i podnoszące na duchu. Po takim programie uruchamia się niesamowita dźwignia promocyjna. Mam wspaniałe doświadczenia związane z tym programem. To bardzo owocny i efektywny czas, a zarazem bardzo rozrywkowy, wesoły, wręcz imprezowy przez cały okres trwania programu. Przez dłuższy czas brakowało mi tego, dopóki nie wpadłem w wir pracy.
Podobno zapominasz teksty, nawet własne.
Rzeczywiście zapominam własne teksty, miałem taką sytuację. Kilka lat temu grałem „Kalejdoskop” – to jest jeden z moich pierwszych utworów. Po siedmiu latach grania tego kawałka wyszedłem na scenę i doznałem czegoś… po prostu „czarna ściana”. Nagle zapominasz kompletnie pierwszej zwrotki. Ludzie z publiczności, którzy znają tę piosenkę, wpadli w lekką konsternację…
Nie tylko śpiewasz, ale też komponujesz. Skąd czerpiesz do tego inspirację?
Inspiracja jest wszędzie. Pomysły pojawiają się pod wpływem jakichś wydarzeń, rozmowy, informacji w mediach, która mnie poruszy. Moje dzieci są dla mnie inspiracją, potrafią mnie wzruszyć do granic mojej wytrzymałości i wkurzyć (!) do granic wytrzymałości. Więc to są totalnie skrajne emocje. Wiele piosenek napisałem pod wpływem emocji związanych z moimi dziećmi.
Ile masz dzieci?
Mam trzech synów, czekam na czwartego syna, który ma się urodzić w lipcu. Będzie to więc kolejna inspiracja, aby stworzyć jakąś piosenkę.
Co Cię pasjonuje oprócz muzyki?
Konie. Uwielbiam jazdę konną, ale nie mam czasu na to aż tak bardzo. Jak wracam do swojej rodzinnej miejscowości, do rodziców, nieopodal ich domu sąsiad ma stadninę koni i często tam jestem. Uczę też swojego starszego syna jazdy konnej. Lubię kontakt z naturą. Staję się wtedy taki normalny, bardzo się uspokajam. Wbrew pozorom uwielbiam samotność. Kocham ludzi, ale lubię czasami pobyć sam. Zabieram konia i galopuję sobie po naszych orawskich lasach, bardzo się wtedy odprężam. Czasami lubię się zaczytać w książkach publicystycznych, zwłaszcza tych związanych z historią początku XX wieku.
Rozmawiała: Katarzyna Wójcik