Muzyka świata w LOK

Od września w Lubartowskim Ośrodku Kultury będą nowe zajęcia pod nazwą atelier śpiewu – muzyka świata. Warsztaty dla osób od 16 roku życia poprowadzi Lydie Kotliński. Artystka jest rodowitą Francuzką, która od wielu lat mieszka ze swoją rodziną koło Lubartowa. LOK zaprasza na zajęcia w środy od 18.00 do 20.00.

 

O nowych zajęciach i zamiłowaniu do muzyki rozmawiamy z Lydie Kotlinski

Proszę opowiedzieć o początkach swojej działalności w naszym mieście…

Mieszkamy od 7 lat w Nowodworze. Mój mąż pochodzi z Lublina. Wcześniej mieszkaliśmy 20 lat we Francji. Mamy dwóch synów. Działalność rozpoczęła się od chóru Łontanara w Powiatowym Młodzieżowym Domu Kultury w Lubartowie. Następnie były koncerty piosenki francuskiej w Lubartowskim Ośrodku Kultury. Wspomnę, że prowadziłam też warsztaty w Chatce Żaka w Lublinie. Bardzo lubię Lubartów. To nieduże miasto ma swój niepowtarzalny klimat. Cieszę się, że będę prowadzić warsztaty w tak bliskiej odległości od miejsca zamieszkania.

Będzie Pani prowadzić nową formę zajęć w LOK, czyli atelier śpiewu – muzyka świata. Jak będą wyglądały te zajęcia?

W pierwszym miesiącu, czyli we wrześniu zajęcia będą otwarte. Zapraszam wszystkich chętnych od 16 roku życia do 100 lat. Będzie można sprawdzić swoje umiejętności. potem chcę, by zainteresowani uczestniczyli regularnie. A warsztaty to muzyka gospel, pieśni afrykańskie, spirituals, improwizacje. Oczywiście acapella. Sama piszę piosenki, ale będziemy razem budować repertuar, to zależy od uczestników, którzy nie muszą znać nut. Potrzebne są chęci i zapał.

Pochodzi Pani z Francji, skąd zatem zamiłowanie do pieśni afrykańskich?

Jak byłam dzieckiem, wówczas miałam 9 lat, to mieszkałam przez 3,5 roku we Francuskiej Gujanie – kraju kolonialnym. Pamiętam ludzi o czarnej skórze, ten klimat afrykański. Poczułam po latach, że mam w sobie tego ducha. Kiedy śpiewam pieśni afrykańskie, czuję się jak w domu, to jak druga natura.

A muzyka gospel?

Muzykę gospel śpiewałam we Francji, był to trochę inny rodzaj niż w Polsce. Śpiewałam gospel w trio lub kwartecie acapella przez prawie 18 lat. Gospel ma korzenie w pieśni afrykańskiej. Z zespołem kobiecym napisałam formę musicalu „Le Chant de Dahnani”. Była to historia gospel stworzona po to, by ludzie wiedzieli, skąd pochodzi muzyka. Otrzymałam stypendium od Miasta Lublin na projekt „Singing on the Soul Train”. Były to warsztaty od pieśni afrykańskich po soul music. Prowadzili je ze mną Słoma i Sebastian Pikula. W warsztatch brali udział ludzie, którzy już wcześniej śpiewali, a potem uczestniczyliśmy w koncercie podczas Nocy Kultury.

Wspomina Pani o współpracy z innymi artystami. Jak ta współpraca się układała?

Miło się współpracowało ze Słomą, który jest mistrzem bębna. Razem mieliśmy kilka koncertów, bo pieśni afrykańskie i bębny dobrze się łączą. Jesteśmy też sąsiadami, gdyż Słoma i jego żona Nicole mieszkają niedaleko Nowodworu, czyli w Dąbrówce. Słoma prowadzi ćwiczenia rytmiczne, które pomagają w śpiewaniu pieśni afrykańskich, to są same korzyści. A Sebastian Pikula jest członkiem zespołu, z którym koncertujemy jako Chansons Francaises, czyli piosenką francuską. Bardzo dobrze nam się układa współpraca i wspólne koncertowanie.

Piosenka francuska to Pani korzenie, chyba najbardziej bliska sercu…

Tak Chansons Francaises to moje korzenie, to jest niejako naturalne. W Lubartowie wystąpiłam kilka razy z piosenką francuską, były to koncerty w Lubartowskim Ośrodku Kultury, a ostatnio podczas festynu z okazji Dni Lubartowa 26 maja. Razem ze mną grają: Sebastian Pikula – gitara; Jacek Mazurkiewicz – kontrabas i Kuba Sojka – perkusja. Koncertujemy też w innych miastach w Polsce. Trzy miesiące temu nagrywaliśmy płytę na żywo w Radiu Lublin z repertuarem Edith Piaf i innych artystów – to projekt „Piaf i inne”. A oprócz Edith Piaf śpiewam piosenki takich wykonawców jak: Jacques Brel, Serge Gainsbourg, Cora Vaucaire, Bourvil, Léo Ferré, Charles Aznavour. Piosenka francuska jest dobrze odbierana w Polsce. Jednak musimy cały czas myśleć jak „sprzedać” naszą muzykę. Czasami jest duża dynamika. Jak się kocha muzykę, cały czas trzeba dodawać gazu. Lubię to, co robię i mam nadzieję na dalsze trasy koncertowe.

Rozmawiała: Sylwia Nowokuńska

foto: archiwum

 

Lydie Kotlinski to wokalistka, która ukończyła studia klasyczno-wokalne w konserwatoriach w Wersalu, Clichy i w Aix en Provence, w Francji.Studia polifoniczno-jazzowe w CIM w Paryżu, nauka solfeżu i harmonii w American School of Modern Music.Lydie śpiewała jazz w duecie, tercecie i kwintecie, nagrywała muzykę do filmów krótkometrażowych, pracowała w kabarecie teatralnym Les Pétroleuses i Kerozen of Marseille oraz uczestniczyła w nagraniach dla Memoriału Marsylianki.Przez wiele lat prowadziła: warsztaty śpiewu i inicjacji jazzowej w Paryżu, chór kobiecy Les Femmes du sud, warsztaty gospel w gimnazjach i szkołach podstawowych w Marsylii.

Była wokalistką zespołów: Lunatik Jazz Orchestra (pierwsza nagroda młodych w Jazz Avignon w 1993 r.), Iyema Gospel Quartet, Millénium Gospel Voices. Od 2003 r. wspołtworzy grupę Les Tisseuses d’étoiles, żeńskie trio wokalne wykonujące utwory gospel, afro-amerykańskie i afrykańskie. Owocem tego trio sa dwa spektakle, „śpiew Dahnani” i “Z walizką w ręce”.

Odbywa regularnie trasy koncertowe współpracując z Union Nationale de Jeunesses Musicale de France, jednocześnie pracując nad nowymi projektami wspólnie z Adama Bilorou. W Polsce śpiewa oryginalne aranżacje francuskich klasyków –Chansons Françaises, Chansons d’Amour  w duecie, trio i kwartecie. Można było ją usłyszeć w Lublinie (Hades-Szeroka, Chatka Żaka, Radio Lublin), Warszawie (Teatr Syrena), Kazimierzu Dolnym, Łodzi. ubli), Warszawie (Teatr Syrena), Kazimierzu Dolnym, Łodzi. w duecie, trio i kwartecie. Można było ją usłyszeć w Lublinie (Hades-Szeroka, Chatka Żaka, Radio Lublin), Warszawie (Teatr Syrena), Kazimierzu Dolnym, Łodzi.