Nagrodzeni przez Burmistrza Miasta Lubartów

Cała ta dusza piekarza, co wychodzi na chleb, musi być w rękach”

DSC_8374
Burmistrz Miasta Lubartów Janusz Bodziacki wręcza nagrodę podczas festynu z okazji Dni Lubartowa w maju br.

W tym roku nagrodę Burmistrza Miasta Lubartów w dziedzinie „Działalność Gospodarcza” otrzymało P.P.H.U. Bigoraj – Jeżowski. Piekarnia mieści się w Lubartowie przy ul. Nowodworskiej, sklep firmowy przy ul. Jana Pawła II. Przedsiębiorstwo dba szczególnie o jakość produktów pod kątem zmniejszania do minimum lub całkowitego wyeliminowania z produkcji środków chemicznych wspomagających produkcję, tzw. „polepszaczy”. Kadra pracownicza to dyplomowani mistrzowie w zawodzie piekarza oraz cukiernika. O funkcjonowaniu przedsiębiorstwa rozmawiamy ze Stanisławem Jeżowskim, współwłaścicielem firmy.

Jakie były początki firmy?

– Firma powstała 22 lata temu. Początki nie były łatwe, zdobywanie rynków, nowych klientów. Zaczynaliśmy wszystko od zera ze szwagrem Ryszardem Bigorajem. Na początku mieliśmy problemy z piecem. To były próbne wypieki, mieliśmy dużo strat. Po wymianie pieca sytuacja unormowała się. Na początku lat dziewięćdziesiątych rynek był chłonny, wtedy nie było tylu piekarń, co w chwili obecnej. Do naszej nowo powstałej piekarni ustawiały się kolejki za gorącym chlebem, świeżymi bułkami. Piekliśmy nawet po południu, wieczorem i wszytko schodziło na pniu.

Jak sytuacja wygląda obecnie, czy planujecie rozszerzenie sieci?

– Teraz w każdej gminie jest nie jedna piekarnia. Wzrost konkurencji jest znaczny. Z uwagi, że sklepów jest dużo i każdy handluje chlebem, nie ma sensu poszerzać sieci. Ogólnie źle się dzieje z branżą piekarniczą. Dla kolegów cukierników powołano fundację broniącą rodzinne zakłady cukiernicze. Na przyszłość na razie nie planujemy inwestycji, utrzymujemy się z tego, co mamy. Można zmieniać maszyny, bo wszystko się zużywa, trzeba zachować jednak rozsądek. Na ryku nie ma już wielu firm, które zaciągnęły kredyty. My jakoś ciągniemy ten „wózek z chlebem”, zachowując pewne normy. Współpracujemy z ludźmi, kontrahentami. Dwa lata temu przy piekarni powstał ogólnospożywczy sklep, gdzie jest cała gama naszych produktów. Rozbudowujemy i modernizujemy firmę non stop. Podnosimy warunki socjalne, jest nowe zaplecze, prysznice, łazienki.

Jakie jest zatrudnienie w przedsiębiorstwie?

– Obecnie zatrudniamy 43 osoby, w tym dziewięciu uczniów. Są to cukiernicy, sprzedawcy, kierowcy, personel sklepów. W administracji mamy 3 osoby.

Jaki macie asortyment, co Was wyróżnia?

– Bazujemy na tradycyjnym wyrobie pieczywa. Chleb lubi rękę ludzką, chleb lubi jak się przy nim robi, nie to, że maszyna przerobi i wygniecie jak w marketach. Jak się ręcznie zagniata, to czuje się to ciasto, później ono jest lepsze w smaku. Od początku preferowaliśmy ręczną produkcję. Wiadomo, że są maszyny, które są pomocne, ale cała ta dusza piekarza, co wychodzi na chleb, musi być w rękach.

Chleb robimy na zakwasie, bułki na rozczynie, drożdżówki – tradycyjne. Ponadto pieczemy różnego rodzaju ciasta. Nie współpracujemy z żadną siecią marketów, a chleb dostarczamy do ponad 50 sklepików w terenie. Jest to Spiczyn, Kamionka, Michów, Niemce, przyścienne miejscowości. Przerabiamy 20 ton mąki przez trzy tygodnie.

Firma często prowadzi działalność charytatywną. Nagrodę finansową od Burmistrza Miasta Lubartów w całości przekazaliście na operację Julki Piskorskiej. Często wspieracie takie akcje?

– Staramy się uczestniczyć w życiu tego miasta w sposób wymierny, z pożytkiem dla ludzi, robimy, co sumienie nakazuje. Wspieramy zabawy choinkowe dla dzieci, festyny, imprezy np.: Święto Roweru, fundację Zdążyć z Pomocą, imprezy sportowe. Nagrodę finansową od burmistrza Miasta Lubartów przeznaczyliśmy dla Julki Piskorskiej. Piekarnia na ile może, to pomaga. Liczy się wrażliwość. Jeżeli nie ma wrażliwości, to nie ma społeczeństwa takiego, które mogłoby sobie pomagać.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Piotr Opolski

DSC_6458 DSC_6459 DSC_6464 DSC_6467 DSC_6468 DSC_6470 DSC_6472 DSC_6474 DSC_6475