Nowa wystawa w Muzeum Ziemi Lubartowskiej
Żołnierz, malarz, muzyk, literat, nauczyciel,etnograf oraz kustosz wołyńskiej pamięci. Mowa o związanym z Lubartowem profesorze Włodzimierzu Dębskim. To właśnie jemu poświęcona została wystawa w Muzeum Ziemi Lubartowskiej. Można ją zwiedzać do grudnia 2019 roku.
–Bogactwo dokonań Włodzimierza Dębskiego skłoniło nas, aby pokazać wszechstronność postaci. Stąd tytuł ekspozycji ukazujący jego aktywność jako żołnierza – kombatanta, artystę – muzyka, kompozytora, nauczyciela i dyrektora szkól muzycznych, zbieracza etnografa, wreszcie kustosza wołyńskiej pamięci – mówiła podczas wernisażu Ewa Sędzimierz, dyrektor Muzeum Ziemi Lubartowskiej.
Wystawa składa się z prac malarskich autorstwa Dębskiego, pamiątek i dokumentów, książek, nut, a nawet nagrań prezentujących jego dorobek . Większość eksponatów przekazała rodzina.
-To co widzimy było wystrojem jego mieszkania w bloku Lublinie. To pierwsza prezentacja prac plastycznych mojego dziadka. Jestem wzruszona i wdzięczna za zorganizowanie wystawy – mówiła podczas wernisażu 3 października Ulesława Lübek, wnuczka Dębskiego.
Na wystawie obecny był również najmłodszy syn Włodzimierza Dębskiego – Sławosz Dębski, który mieszka w Kanadzie.
– Ze względu na ułomność ojca (dop. Red. został ranny w nogę po bohaterskiej obronie kościoła w Kisielinie, noga została amputowana) nosiliśmy za nim sztalugi, farby po polach. Próbował nas nauczyć malowania, ale nie wychodziło. Słuch muzyczny niestety odziedziczyłem po mamie. Zostałem weterynarzem – żartował.
Włodzimierz Dębskiego wspomina też Maria Kozioł, prezes LTR. – Włodzimierz Dębski przyczynił się do tego, że zespół z naszego powiatu pojechał na Ogólnopolski Festiwal Kapel i śpiewaków Ludowych w Kazimierzu Dolnym Tam otrzymał trzecią nagrodę. W 1994 r. Włodzimierz Dębski pomógł w przygotowaniu wystawy w naszym muzeum z okazji rocznicy wyzwolenia Lubartowa. Dzięki niemu mogliśmy gościć wielu żyjących dowódców i żołnierzy z całego województwa. Jeśli ktoś wymienia nazwisko Dębski to ja słyszę jego głos. Donośny, ale bardzo ciepły, ujmujący – mówiła.
Oprócz rodziny w wernisażu uczestniczyli przedstawiciele władz miasta oraz placówek kulturalno – oświatowych. Muzeum Wsi Lubelskiej reprezentowała dr Halina Stachyra, autorka książek o Wołyniu i 27 Wołyńskiej Dywizji AK. Był także wiceprezes Lubelskiego Środowiska Żołnierzy 27 WDP AK –Mariusz Stefański.
(Katarzyna Wójcik)
Poniżej zamieszczamy rys życia Włodzimierza Dębskiego
Urodzony we Lwowie w rodzinie Anisji i Leopolda Dębskich Włodzimierz Sławosz dzieciństwo i lata młodzieńcze spędził na Wołyniu. W początkach okupacji był organizatorem i zastępcą dowódcy placówki ZWZ – AK w Kisielinie. Od jesieni 1943 r. oficer informacji w Komendzie Obwodu AK we Włodzimierzu Wołyńskim, a w okresie Burzy w Zgrupowaniu „Osnowa” 27. WDP AK. Uczestnik obrony kościoła w Kisielinie w dniu 11 lipca 1943 r., ciężko ranny w trakcie walk.
W okresie „ Burzy” trafił do Lubartowa, gdzie spędził kilka miesięcy (od maja do września 1944 r.). Po wojnie ukończył studia na Wydziale Teorii w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej w Poznaniu. Był nauczycielem i dyrektorem szkól muzycznych w Wałbrzychu, Kielcach i Lublinie. Założyciel i pierwszy dyrektor Państwowej Średniej Szkoły Muzycznej im. Tadeusza Szeligowskiego w Lublinie. Współorganizator i wieloletni juror Festiwalu Śpiewaków i Kapel Ludowych w Kazimierzu nad Wisłą. Był uznawany za najlepszego znawcę folkloru muzycznego wsi lubelskiej. Przez lata – jak Oskar Kolberg – dokumentował dorobek muzyczny Lubelszczyzny. Stworzył ogromny i unikalny zbiór lubelskiego folkloru (nagrania instrumentalne i wokalne, transkrypcje i zapisy partyturowe), przechowywany w Muzeum Wsi Lubelskiej. Wspólnie z katedrą językoznawstwa Uniwersytetu Marii Curie – Skłodowskiej w Lublinie wydał „Kolędowanie na Lubelszczyźnie”, „Wielki śpiewnik lubelski” (2500 pieśni), a przede wszystkim monumentalną pracę „Polska pieśń i muzyka ludowa – Lubelskie”, która ukazała się pośmiertnie w 2012 roku. Kompozytor. Jego dorobek to liczne suity, symfonie, kantaty, z wyróżniającą się „Litanią Świętokrzyską”, „Oratorium Wielkopostne”, „Godzinki”, utwory instrumentalne, pieśni solowe i chóralne. Utwory te były wykonywane i nagrywane między innymi przez Krakowską Orkiestrę Polskiego Radia, Polish Chamber Choir i przez Polską Orkiestrę Włościańską imienia Karola Namysłowskiego z Zamościa, z którą był związany aż po ostatnie lata życia.
Malarz, pozostawił po sobie bardzo wiele obrazów. Niektóre wystawiał na wystawach malarzy – amatorów wspólnie z Romanem Opałką i Rafałem Olbińskim. Jego obrazy wiszą w domach rodziny i przyjaciół w różnych krajach świata. Popularyzator idei uznania przez Państwo Polskie dnia 11 lipca za Dzień Męczeństwa Kresowian. Współorganizator i autor Krypty „ku pamięci pomordowanych na Wołyniu i Mauzoleum poległych żołnierzy 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej” w Zamojskiej Rotundzie. Działał aktywnie w Stowarzyszeniu Upamiętnienia Polaków Pomordowanych na Wołyniu w Zamościu. W Kisielinie ufundował obelisk upamiętniający mord w kościele a na cmentarzu krzyż z tablicą poświęconą pamięci rodziców (zginęli w niewyjaśnionych okolicznościach, nieznane jest miejsce pochówku). Dostarczał materiały i konsultował książki o tematyce „wołyńskiej”, jak „Okrutna przestroga” Jerzego Dębskiego i Leona Popka, „Świątynie Wołynia”, tom I Leona Popka „Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia 1939-1945″ Władysława Siemaszki i Ewy Siemaszko. Jego największym dziełem jest ponad 500 stronicowa publikacja „Było sobie miasteczko. Opowieść wołyńska”, będąca swoistą monografią Kisielina i pobliskich miejscowości. Wykorzystując własną pamięć ale i wspomnienia innych, ocalałych mieszkańców, opisał ten nieistniejący już świat – historię, wygląd, układ architektoniczny miasteczka, ludzi, (skrupulatnie opisując dom po domu, rodzina po rodzinie), ich życie codzienne, zajęcia, zwyczaje, rozrywki a w końcu także zagładę, opowiedzianą przez świadków tych wydarzeń. „Zostało po nich tylko to samo niebo sypiące w lipcu pył srebrny, zostały gdzieniegdzie te same drzewa (…)a nad nimi sterczące szczyty ruin kościoła – jak gdyby ręce starca wyciągnięte do nieba w modlitwie” – pisał w przedmowie. Człowiek wielu talentów i pasji, z ogromnym poczuciem humoru i dystansem, także do własnej osoby. Cieszył się ogromnym autorytetem i poważaniem we wszystkich środowiskach w których przyszło mu działać.
(esz)