Od florysty do land-artysty
Cykl: Nagrodzeni przez Burmistrza Miasta Lubartów….
Dla większości znany jest jako florysta. Z kwiatami potrafi zrobić wszystko. Posiada tytuł mistrza florystyki od kiedy ukończył w 2010 roku Szkołę Florystyczną w Warszawie. Uzyskał również uprawnienia Międzynarodowego Sędziego Sztuki Florystycznej FLORINT. Jednak jego pasją stał się land art – sztuka ziemi.
W tym roku otrzymał Nagrodę Burmistrza Miasta Lubartów w kategorii: Promocja Miasta. Mowa o Marcinie Jabłońskim, który od ponad 10 lat nieprzerwanie bierze udział w konkursach, wystawach, pokazach krajowych i zagranicznych. Marcin Jabłoński od lat współpracuje z Muzeum Zamoyskich w Kozłówce, gdzie był autorem florystycznej oprawy różnych wydarzeń. W 2010 roku otrzymał wyróżnienie „PAX et Bonum” od Stowarzyszenia Alwernia, za bezinteresowną współpracę. Niejednokrotnie jego prace przekazywane były na aukcje charytatywne. Zaangażowanie i praca Marcina Jabłońskiego przyczyniają się do promowania naszego miasta i regionu zarówno w kraju, jak i poza jej granicami.
Jesteś pomysłodawcą Międzynarodowego Festiwalu Land Art Lubartów – Kozłówka, który zorganizowałeś w 2012 roku. Wzięło w nim udział wielu zagranicznych artystów. Wydarzenie to zostało zauważone na arenie międzynarodowej. Skąd pomysł?
– Moje życie od zawsze związane było z przyrodą i to nie tylko za sprawą szeroko rozumianej florystyki, ale głównie dzięki mojej wewnętrznej potrzebie obcowania z naturą i zainteresowaniami takimi jak alpinizm, etnografia, nauki geograficzne, fotografia. Ten bliski związek ze światem roślin, przyrodą oraz wrażliwość na procesy w nich zachodzące znalazły wyraz w mojej twórczości florystycznej. Ciągłe poszukiwania nowych materiałów, środków wyrazu i interpretacji tematów popchnęły mnie w 2006 roku ku tajemniczej przestrzeni sztuki ziemi. Efektem tego, było zorganizowanie Międzynarodowego Festiwalu Land Art Lubartów – Kozłówka. Przystępując do organizacji festiwalu nie zakładałem i nie spodziewałem się, że wydażenie to znajdzie oddźwięk na świecie. Najbardziej cieszy mnie fakt, że nasz festiwal zauważyła prestiżowa organizacja YATOO-i będąca stowarzyszeniem twórców,artystów i kuratorów sztuki z Korei. Po zakończeniu pierwszej edycji festiwalu dostałem od YATOO-i propozycję koordynacji planowanego w naszym kraju jednego wydarzenia z cyklu Global Nomadic Art Project. Czas pokaże jak dalej potoczą się losy tego przedsięwzięcia.
Czy będzie kolejna edycja?
– Nie wykluczone ,że może uda się zrealizować drugą edycję festiwalu w przyszłym roku. Bardzo chciałbym, aby to wydarzenie odbywało się cyklicznie. Jest to ważne nie tylko dla mnie. Myślę ,że organizacja kolejnych edycji może stanowić znakomitą możliwość promocji miasta w kraju i za granicą. Niestety bez mecenatu, bez wsparcia sponsorów, realizacja takiego przedsięwzęcia jest niemożliwa. Konieczne jest też wsparcie wolontariuszy, przed, w trakcie jak i po festiwalu. Jedna osoba nie jest w stanie udżwignąć takiego zakresu obowiązków.Realizacja tego projektu ze względów prywatnych była zawieszona przez ostatnie dwa lata. Obecnie otrzymuję mnóstwo pytań od artystów z kraju i zagranicy o możliwość udziału w kolejnej edycji festiwalu. W świetle takiego zainteresowania organizacja kolejnej edycji wydaje się być koniecznością. Kozłówka wraz ze swoim kompleksem parkowo-pałacowym jest świetnym miejscem na tego typu festiwal i to nie tylko ze względu na charakter tego miejsca ale również na otwartość ludzi pracujących w Muzeum Zamoyskich. Chciałbym ponownie podziękować dyrektorowi Muzeum, Panu Krzysztofowi Kornackiemu i wszystkim pracownikom muzeum. Nie sposób nie wspomnieć o wspaniałej współpracy Muzeum Zamoyskich z UM Lubartów – burmistrzem Januszem Bodziackim i LOK Lubartów. To dzięki wam udało się zrobić coś wykraczającego poza granice Kozłówki, Lubartowa, Polski. Jeszcze raz dziękuję.
Gdzie ostatnio uczestniczyłeś w festiwalach i jakie masz najbliższe plany?
– W ciągu kilku lat mojego zafascynowania land art-em, miałem przyjemność i honor brać udział w wielu festiwalach tego typu, zarówno w kraju jak i za granicą. Nauka wyniesiona z tych wydarzeń jest nie do przecenienia nie tylko ze względu na możliwość pracy w różnych środowiskach, ale również przez kontakty z artystami wywodzącymi się z różnych kręgów kulturowych. W tym roku uczestniczyłem w Międzynarodowym Festiwalu Land Art „In dorf” w Allschwil będącego dzielnicą Bazylei. Była to na tyle interesująca impreza, że nie odbywała się w „przestrzeni naturalnej”, lecz w mieście wzdłuż głównej ulicy Allschwil. W festiwalu brało udział 20 uczestników ze świata m. in z Norwegii, Szwajcarii, Hiszpanii, Singapuru . W tym roku brałem również udział w Międzynarodowym Sympozjum Sztuki „Castle Park” w Rumuńskim Gornesti. W przyszłym roku prawdopodobnie na początku kwietnia, wezmę udział w festiwalu land art we Florencji we Włoszech.
Twoja droga do land art poprzedzona została wieloma nagrodami we florystyce. Zdobyłeś I miejsce w Ogólnopolskim Konkursie Florystycznym „Bukiet teatralny” w Zamościu (2005 r); III – miejsce w kategorii seniorów we Florystycznych Międzynarodowych Mistrzostwach Polski w Poznaniu. Co obecnie robisz we florystyce? Jaką drogą zamierzasz pójść w przyszłości?
– Tak jak już wspomniałem moja droga do land artu prowadziła m.in przez florystykę. Po drodze było wiele konkursów, pokazów i wystaw. Bardzo cenię sobie współpracę z Alwernią i klasztorem oo Kapucynów. To właśnie tam ,w kościele i ogrodzie miały miejsce jedne z najciekawszych moich realizacji. Wystarczy, że wspomnę dekorację na Transitus, czy też zrobioną z siana szopkę Bożonarodzeniową. Mam nadzieję, że uda nam się razem, mam tu na myśli Stowarzyszenie Alwernia, stworzyć jeszcze nie raz coś ciekawego.Jednak aby móc się rozwijać, nie można robić bez przerwy tego samego, nie można dreptać w miejscu, gdyż oznacza to cofanie się w rozwoju. Florystyczna ekspresja i wyrażenie idei i emocji za pomocą kwiatów stało się dla mnie w pewnej chwili niewystarczające. Momentem zwrotnym była moja scenografia i stacje Drogi Krzyżowej podczas Golgoty Młodych w Serpelicach. Nie znaczy to, że zerwałem z florystyką na dobre. Jestem ciągle aktywnym sędzią, egzaminatorem, oraz wykładowcą florystyki. W ostatnim czasie egzaminowałem grupę florystów w szkole florystycznej Kwitnące Horyzonty w Opolu. Bardzo chętnie przyjmuję trudne realizacje i zamówienia. Chociażby ostatnio miałem przyjemność zaprojektować i wykonać kompozycję w secesyjnym naczyniu z okazji 35-lecia pracy Krzysztofa Kornackiego w Kozłówce. Zawsze dążę do tego aby moje kompozycje coś wyrażały, mówiły czy też pobudzały do refleksji. Staram się szukać nowych rozwiązań technicznych, połączeń materiałów, próbuję czegoś n owego, co nie oznacza odkrywczego. Oprócz florystyki i land artu zajmuję się projektowaniem wnętrz – od podłogi po sufit, łącznie z ogrodem.
Jesteś autorem wystaw ślubnych, bożonarodzeniowych, dekoracji m.in. w Kościele Ojców Kapucynów, współautorem plenerów, instalacji i scenografii. Uczestniczysz w pokazach florystycznych – zarówno zagranicznych – Hiszpania, Litwa, Szwajcaria, jak i krajowych. Coś „uprawiasz” poza florystyką? Kiedy pokażesz coś lubartowskiej publiczności?
– Mało osób o tym wie, że oprócz florystyki i land artu, fotografuję oraz eksperymentuję z różnymi dziedzinami sztuki, oraz materiałami. Wiele z moich prac, prób raczej nigdy nie ujrzy jednak światła dziennego. W listopadzie zaplanowana jest moja wystawa w Muzeum Regionalnym w Lubartowie na którą już teraz serdecznie zapraszam.
Rozmawiał Piotr Opolski foto: www.marcinjablonski.com.pl