Patroni lubartowskich ulic: Klemens Junosza Szaniawski
Pomysł na artykuły poświęcone postaciom będącym patronami lubartowskich ulic pojawił się na spotkaniu ze słuchaczami UTW, którzy stwierdzili, że potrzebna jest taka informacja, bo niektóre nazwiska mieszkańcom nie są znane. Pierwszą postacią jest Klemens Junosza Szaniawski. 23 listopada przypadła 175 rocznica jego urodzin. Od szeregu lat jest on patronem ulicy, przy której usytuowany jest cmentarz parafialny.
U schyłku XVIII wieku ze względów sanitarnych zaczęto w wielu miejscowościach przenosić cmentarze z centrum miast na peryferie czy też poza ich granice. W Lubartowie stało się to udziałem zarówno cmentarza żydowskiego, jak i chrześcijańskiego.
Pierwotny, położony obok kościoła parafialnego zamknięto (z czasem zlikwidowano, dziś zaświadcza o tym tylko krzyż obok parkingu przy ul. Kościuszki, wystawiony przez parafian dla upamiętnienia zmarłych spoczywających niegdyś na tym cmentarzu), a nowy wyznaczono poza „zwartą zabudową miejską” na zachód od miasta.
Zaczęto go organizować w początkach nowego stulecia, w latach 40 XIX wieku wzniesiono staraniem parafian kaplicę, kilkakrotnie na przestrzeni lat powiększano teren cmentarza. Aby umożliwić żałobnikom dojście do nowego miejsca pochówku, wytyczono ulicę Cmentarną, a następnie prostopadłą do niej – Nowocmentarną. Przez szereg lat obowiązywało takie nazewnictwo.
W 1958 r. lubartowscy regionaliści zrzeszeni w Stowarzyszeniu Miłośników Ziemi Lubartowskiej rzucili myśl uczczenia pisarza Klemensa Junoszy Szaniawskiego, który dzieciństwo spędził w Lubartowie, a jego powieści Pan Sędzia i Dworek przy cmentarzu tematycznie związane są z Lubartowem.
Na sesji Miejskiej Rady Narodowej wygłoszony został referat dotyczący twórczości Szaniawskiego. Postanowiono również zmienić nazwę jednej z ulic oraz umieścić pamiątkową tablicę na frontowej ścianie domu, w którym Szaniawski spędził swoje lubartowskie dzieciństwo. To ostatnie wydarzenie odbyło się 23 listopada 1959 roku – 65 lat temu. Była to pierwsza pamiątkowa tablica ufundowana przez regionalistów. Dworek wraz z tablicą został wpisany na listę zabytków województwa lubelskiego.
Kim zatem był Klemens Junosza Szaniawski?
Urodził się 23 listopada 1849 roku w Lublinie w zubożałej podlaskiej rodzinie szlacheckiej, której gniazdem rodowym była wieś Szaniawy w pow. łukowskim. Ojciec Władysław był podprokuratorem sądu policji poprawczej w Lublinie. Po przedwczesnej śmierci matki Leontyny z Brodowskich, a wkrótce i ojca małym chłopcem zaopiekował się dziadek Ludwik Szaniawski z Lubartowa oraz Mateusz Brodowski z Lublina.
Dziadek pełnił funkcję podsędka lubelskiego, mieszkał w dworku przy ulicy Podzamcze (dziś Kościuszki), sąsiadującym od północy z posiadłością spadkobierców Sanguszków, a od ul. Podzamcze z Parafią św. Anny i nieczynnym już wówczas cmentarzem.
Nie wiadomo dokładnie, jaki czas spędził Klemens w Lubartowie. W pewnym momencie został wysłany do szkół, uczył się w szkole pijarskiej w Łukowie, a następnie gimnazjum filologicznym w Siedlcach. Początkowo korzystał z pomocy Konwiktu Szaniawskich – fundacji umożliwiającej ubogiej szlachcie łukowskiej kształcenie, ale stracił stypendium i ostatniej klasy nie ukończył. Wrócił do Lublina, gdzie podjął pracę jako skromny urzędnik w Izbie Obrachunkowej.
Już w 1871 r. zaczął wysyłać – jako „humorysta z partykularza” (czyli prowincji) – wiersze i korespondencje do pism warszawskich. Prawdopodobnie około 1877 przeprowadził się do Warszawy. Zajmował się pracą literacką i dziennikarstwem, zarządzał też rodzinnym majątkiem w Woli Korytnickiej pod Węgrowem. Majątek z powodu problemów finansowych został w końcu zlicytowany, a Szaniawski wrócił do Warszawy i mieszkał przy ul. Tamka aż do śmierci.
W latach 1877–1883 był sekretarzem redakcji dziennika „Echo”, potem członkiem redakcji „Wieku”. Przez jakiś czas redagował „ Wędrowca” oraz wydawnictwo „Biblioteka Dzieł Wyborowych”. Pisał do „Kuriera Codziennego”, „Biesiady Literackiej”, „Kuriera Świątecznego”, „Tygodnika Powszechnego” i in. Mieszkając w Warszawie, utrzymywał łączność z Lublinem. Liczne teksty publikował w „Gazecie Lubelskiej” i „Kalendarzu Lubelskim”.
Ożenił się z córką lubelskiego rejenta Karoliną Piasecką, z którą miał trzech synów: Władysława, Stefana i Jerzego. Żona również literatka pisywała opowiadania do czasopism lubelskich i warszawskich.
Lata pobytu na prowincji pozwoliły Szaniawskiemu na stworzenie własnego warsztatu: pisarz był obserwatorem i odtwórcą rzeczywistości, dokumentował ginący świat zaściankowej szlachty, zbierał obserwacje socjologiczno-etnograficzne i przetwarzał je na prozę – „obrazki”, które publikował w warszawskich czasopismach.
Wśród nich pojawiał się również ukochany Lubartów z czasów dzieciństwa: „dobra mała mieścina rozsiadła na piaskach, otoczona lasami”. Opisywał jej wygląd, wydarzenia, zwyczaje i typy. W jego opowiadaniach „widzimy” odrapane mury starego pałacu, przytułek sów i nietoperzy, zaniedbany park, cienisty i zarośnięty, dla mieszkańców miejsce wytchnienia i spoczynku, gdzie „ śpiewały całe chóry słowików, zdziczałe róże kwitły, a z pobliskich łąk dolatywał zapach świeżej trawy i kwiecia”.
Są w tych obrazkach także ludzie: poważny mieszczanin w granatowej kapocie, chłopek z furką drzewa, stara Żydówka nad straganem, a także inteligencja miasteczka – doktor, aptekarz, pan sędzia, podpisarz, amatorzy zabaw w parku, loterii, wycieczek i koncertów w „sali bilardowej u Icka”. To świat przemijający, do którego wraca się z nostalgią i sentymentem.
Klemens Junosza Szaniawski zmarł w sanatorium w Otwocku 21 marca 1898 r. Zgodnie z jego wolą pochowano go obok grobu matki na cmentarzu przy ul. Lipowej w Lublinie. Jego pogrzeb stał się wielką manifestacją ludności i został opisany przez liczne czasopisma polskie.
Na grobie stanął okazały i oryginalny pomnik w kształcie kapliczki, ozdobionej w części frontowej atrybutami pisarskimi – piórem i gałązką laurową, powyżej których w arkadowej wnęce umieszczone zostało popiersie portretowe Szaniawskiego dłuta Ludwika Pyrowicza.
Oficjalnie decyzją MRN w Lubartowie w roku 1962 ulicę Nowocmentarną przemianowano na Klemensa Junoszy Szaniawskiego.
dr Ewa Sędzimierz
foto: Piotr Opolski