Pięciu facetów i muzyka szanty
Lubartowski zespół Syndrom Beczki jest w trakcie wydawania płyty pt. „Lubartowska łajba” pod patronatem Burmistrza Miasta Lubartów. Zespół powstał w 2011 roku. Tworzy go pięciu mężczyzn z Lubartowa, dla których granie to hobby. Kierownikiem zespołu jest Andrzej Drgas. W październiku 2014 roku ukazała się płyta zespołu „Marzenie o wielorybie” z debiutanckimi utworami. Syndrom Beczki często występuje w restauracji Stara Łaźnia w Lubartowie. Jak podkreślają członkowie zespołu – „marzą, aby ich rejs trwał jak najdłużej”.
Rozmowa z Andrzejem Drgasem i Wojciechem Mazurkiewiczem z zespołu Syndrom Beczki
Od kiedy istnieje zespół Syndrom Beczki i kto obecnie wchodzi w jego skład?
Zespół istnieje prawie 5 lat. Powstał tak jakby z naszych marzeń. Po prostu kilku facetom zachciało się pograć szanty i pośpiewać (także przy ognisku). Od początku skład się zmieniał parę razy. Ludzie przychodzili i odchodzili. Obecnie w zespole jest 5 osób: Tomek Woźniak – bębny; Krzysiek Woźniak – bas; Mariusz “Gordon” Olszak – gitara; Wojtek Mazurkiewicz – akordeon, gitara; Andrzej Drgas – śpiew, harmonijka. Cały czas gramy i brniemy dalej z jakimiś sukcesami.
Skoro mówicie o sukcesach, to proszę o nich opowiedzieć..
Jeśli chodzi o sukcesy, to możemy wymienić festiwal w Lublinie 2 lata temu, na którym zajęliśmy II miejsce i zdobyliśmy nagrodę publiczności. Festiwal Piosenki Żeglarskiej “Kopyść” w Białymstoku – III miejsce w ubiegłym roku. W tym roku byliśmy tam jeszcze raz i dostaliśmy wyróżnienie. Graliśmy dwa razy na festiwalu w Chełmie, gdzie wystąpiliśmy z największymi gwiazdami tego gatunku. Były też Tychy – Festiwal Pieśni Żeglarskiej “Port Pieśni Pracy” czy festiwal szantowy w Mikołajkach. Nasz duży sukces w tym roku to były eliminacje do “Shanties” w Krakowie. Jest to Międzynarodowy Festiwal Piosenki Żeglarskiej, największy w Europie, który można porównać do festiwalu w Opolu, jeśli chodzi o muzykę pop. Trzeba przejść eliminacje, a możliwość zagrania na nim należy zdobyć na innych festiwalach. Występ na “Shanties” przyniósł nagrodę dla instrumentalisty, którą zdobył nasz gitarzysta Gordon Olszak. To jest duże osiągnięcie dla facetów z małego miasteczka w województwie lubelskim. Były też Kielce – Festiwal Piosenki Poetyckiej i Turystycznej “Przy kominku”, gdzie udało nam się dostać nagrodę publiczności i voucher na nagranie teledysku. Takie nagrody publiczności są cenne, fajnie, że się ludziom podoba nasza muzyka. Jak wiadomo oceny jury mogą być różne, zdarzają się błędy, ponieważ nie jesteśmy zawodowymi muzykami. Jednak miło jest jak publika klaszcze i nuci nasze piosenki. Nagrodę publiczności zdobyliśmy też na Festiwalu Piosenki Studenckiej i Turystycznej “Bakcynalia” w Lublinie. Jesteśmy bardziej znani poza Lubartowem niż w naszym mieście. Wiadomo, że kiedy powstał zespół, chcąc zaistnieć na scenie szantowej, zaczęliśmy od jeżdżenia na konkursy i mamy już za sobą większość tego typu konkursów, które się odbywają w Polsce. Okazuje się, że festiwali szantowych jest więcej niż popowych, bo około 50 w ciągu roku.
Wydajecie płytę pt. “Lubartowska łajba”, nad którą patronat objął Burmistrz Miasta Lubartów Janusz Bodziacki. Kiedy płyta się ukaże?
Jak wiadomo, zaczynając grać muzykę szanty, musieliśmy znać te pieśni, które śpiewa cała Polska. We wszystkich festiwalach kładziony jest nacisk na wykonywanie własnych utworów – tego poszukują jurorzy. Więc przyszedł czas na własne utwory. Płyta “Lubartowska łajba” jest wyłącznie z autorskimi piosenkami, własnej kompozycji. Najwięcej pisze Andrzej. Muzykę tworzymy także z zaprzyjaźnionym kompozytorem, który przez kilka lat grał z nami, potem drogi się rozeszły. Materiały na płytę są już nagrane. Zgodnie z harmonogramem projektu płyta powinna pojawić się na początku lipca tego roku. Tym zajmuje się Tomasz Krówczyński z Fundacji Trzy Talenty z Lubartowa. Wspólnie sobie pomagamy. Płyta będzie wydana pod patronatem pana burmistrza Janusza Bodziackiego i współfinansowana z budżetu Miasta Lubartów, za co serdecznie dziękujemy. Będzie to promocja dla Lubartowa. Zawsze powtarzamy, że jesteśmy z Lubartowa. Wcześniej zespół był w większości lubelski, teraz staramy się promować nasze miasto na festiwalach.
Czy często ćwiczycie? Jak wyglądają próby zespołu?
Każdy z nas czymś się zajmuje zawodowo, ale przynajmniej jedna próba w tygodniu musi być. Próby są obowiązkowe. Z próby zwalnia śmierć najbliższej osoby albo ciężka choroba. Nie ma innych uwarunkowań, że komuś się nie chce. W sytuacji, gdy jesteśmy przed konkursem, są dwie lub trzy próby w ciągu tygodnia. Teraz zmienił się basista w zespole, to praktycznie każda wolna chwila jest wykorzystywana na próby. Była sytuacja, że basista zmienił się na cztery dni przed wyjazdem na festiwal, wtedy ćwiczyliśmy intensywnie, bo trzeba go było wprowadzić w materiał. Staramy się utrzymywać dyscyplinę i ćwiczyć, żeby coś osiągnąć.
Zdarzyło się wam zagrać charytatywnie, by wesprzeć rehabilitację jednego z muzyków sceny szantowej…
W ubiegłym roku była taka sytuacja, że na “Shatnies” w Krakowie jeden z członków zespołu “Ryczące Dwudziestki” – Andrzej Grzela doznał wylewu na scenie. Jego stan był poważny i wymagał rehabilitacji, początkowo nie było z nim kontaktu. Wykonawcy muzyki szantowej włączyli się w akcję zbiórki funduszy na rehabilitację Andrzeja. My również postanowiliśmy pomóc i zorganizowaliśmy w Chatce Żaka w Lublinie koncert wspólnie z czterema innymi grupami. Było ponad 170 wejściówek, nawet musieliśmy dostawiać krzesła. Trochę udało się zebrać, w sumie 2,5 tys zł. To dobry wynik jak na jeden wieczór. Mamy informacje od zespołu “Ryczące Dwudziestki”, że rehabilitacja Andrzeja przynosi efekty, jest odczuwalna poprawa.
Gdzie zagracie w najbliższym czasie?
Złożyliśmy zgłoszenie do Gdańska na “Szanty pod Żurawiem”, bo nad morzem jeszcze nie graliśmy. Jest to impreza prowadzona przez Michała Juszczakiewicza (niegdyś prowadzącego program “Od przedszkola do Opola”). Czekamy właśnie na odzew, jeśli się uda – to jedziemy tam 30 czerwca. Możemy powiedzieć, że jesteśmy na takim poziomie, że kwalifikacje do festiwalu to normalna kolej rzeczy. Planujemy wybrać się na festiwal w Rawie Mazowieckiej 23 lipca. W sezonie zimowym chcemy pojechać na imprezę “Szanta Klaus” do Poznania, w okolicach Mikołajek. Wszystko zależy od czasu i środków finansowych. To co jest warte podkreślenia, poziom umiejętności wykonawców co roku jest coraz lepszy. Także my szlifujemy naszą muzykę.
Rozmawiała: Sylwia Nowokuńska
foto: PeO