Siedemdziesiąta czwarta rocznica ostatniej bitwy wojsk II Rzeczpospolitej – Anno 1939
O dwóch takich, co walczyli w S.G.O. „Polesie” gen. Kleeberga, nie będąc mundurowymi żołnierzami. Są już na wiecznej warcie, jak wielu żołnierzy „Polesia”, jednak gwoli wydłużania o nich i o bitwie pamięci, warto o tym wspomnieć, tym bardziej, że są to synowie Ziemi Lubartowskiej.
W roku 1915 I Brygada oraz 4 Pułk Piechoty Legionowej stoczyły pod Samoklęskami i Kamionką bitwę z Moskalami o wizję przyszłej Polski. Po wkroczeniu Brygady do Kamionki 8.08.1915 kilku młodzieńców zaciągnęło się do Legionów, m.in. wśród nich znajdował się rodowity mieszkaniec Melchior Adamczyk. Szczęśliwie zaliczył szlak bojowy Brygady oraz wojnę z bolszewikami anno 1920 w stopniu plutonowego + odznaka pamiątkowa Frontu Litewsko – Białoruskiego podpisana przez dowódcę frontu gen, broni Szeptyckiego. Po zakończonej wojnie pracował na kresach w policji. Przeniósł się jednak w rodzinne strony i przed wybuchem wojny pracował na Posterunku Policji Państwowej w Michowie.
Spokojna praca została zakłócona wybuchem wojny, a wojska agresora zaczęły zbliżać się do Ziemi Lubartowskiej. Trudno jest dociec, kto i na czyje polecenie zorganizował w Lubartowie kompanie policji, która wymaszerowała pod Kock, by połączyć się z S. G.O „Polesie”. Dowódcą tej kompanii policyjnej był przodownik o nazwisku Kudyba. W składzie tej kompanii był policjant Melchior Adamczyk wraz ze swoim synem Edwardem. Pod Kockiem Kudyba uzbroił policjantów w butelki z benzyną i rozkazał walczyć z czołgami niemieckimi, gdyby te pojawiły się na drodze. Czołgi się nie pojawiły, a nad ranem z całej kompanii pozostało tylko kilku policjantów m.in. Adamczyk wraz z synem. Syna wysłał do domu do Kamionki, sam zaś walczył do kapitulacji S.G.O. „Polesie”. Uzupełnił swoje uzbrojenie i amunicję i sobie tylko znanymi szlakami powrócił do Kamionki. W Kamionce nawiązał kontakt z konspiracją. Złożył przysięgę w S.Z. Polski i otrzymał zadania wstąpienia do policji i ścisłej współpracy z konspiracją. Dzięki zaniechaniu przestrzegania zasad tajemnicy konspiracyjnej aresztowany przez gestapo w 1942 zakończył swoją służbę Ojczyźnie w Oświęcimiu w K.L. To był prawdziwy patriota wychowany w szeregach legionowych.
Drugim przypadkowym żołnierzem gen. Kleeberga był Michowianin zamieszkały i pobierający nauki w Lubartowie, młody chłopak Czesław Wronowski. Jego drogi do S.G.O. „Polesie” były nie tylko zawiłe, a również bardzo ciekawe. W związku ze zbliżaniem się pancernych kolumn niemieckiego agresora, ktoś wpadł w Lubartowie na pomysł lub otrzymał rozkaz, by powołać młodych chłopców do wojska. W szkole zawodowej zorganizowano oddział ok. 40 osiemnastolatków, których wysłano (bez broni) jako uzupełnienie szeregów cofającego się wojska polskiego. W tym właśnie „plutonie” znajdował się Czesław Wronowski – późniejszy konserwator Panoramy Racławickiej we Wrocławiu. W szyku zorganizowanym dotarli podobno pod Krasnystaw. Ponieważ nikt się nimi nie zainteresował i nie dostarczył umundurowania i broni, więc zostali rozwiązani i każdy na własną rękę maszerował do rodzinnych pieleszy. To był okres 27-30.09.1939. W tym czasie dywizja kawalerii „ZAZA” walczyła z IV niemiecką lekką dywizją o przeprawy na Wieprzu, na odcinku Zawieprzyce – Nowogród. Patrol kawaleryjski spotkał 2 wędrujących chłopaków, więc na wszelki wypadek zabrał ich ze sobą w celu przesłuchania. Siedząc w wiejskiej chałupie w Zawieprzycach, Wronowski Czesław widział jak przy naftowej lampie jakiś porucznik niezdarnie przenosił na kartkę papieru dane z mapy wojskowej.
„Panie poruczniku – rzekł – ja panu pomogę. Popatrzył na niego z niedowierzaniem. Potrafisz – to spróbuj. Ponieważ był świetnym rysownikiem i kartografem, więc w ciągu paru minut porucznik otrzymał świetnie odrysowany wycinek mapy. No to ty jesteś naprawdę zdolny rysownik, więc nam się przydasz i pojedziesz z nami. panie poruczniku, ale ja nie umiem jeździć konno… Na to porucznik – to dostaniesz rower, ale jesteś potrzebny i pojedziesz z nami”. Tym sposobem późniejszy konspirator AK w Lubartowie stał się żołnierzem gen. Kleeberga. W VII 1944 był na polecenie powiatowego inspektora AK przewodnikiem 27 WDPAK na trasie od Gródka do Firleja. Po wielu przeżyciach, gdzie m.in. został osądzony i skazany na KS. po wyjściu na wolność skończył Politechnikę Wrocławską, a na naszym terenie był głównym inicjatorem budowy Panoramy Bitwy pod Kockiem. Pan Czesław, mój nieodżałowany przyjaciel odszedł na wieczną wartę, a inicjatywa budowy panoramy zmarła śmiercią naturalną. Panie poruczniku Armii Krajowej – Czesławie Wronowski, dopóki żyje, będę się starał, by pamięć o Panu przetrwała jak najdłużej. Cześć Pańskiej pamięci.
Janusz Cyfrowicz
Opiekun Miejsc Pamięci Narodowej nr leg. 7491/2004