Wyboista droga do informacji spółdzielczych
Najprościej byłoby podać konkretną datę do kiedy można zgłaszać kandydatów do Rady Nadzorczej Spółdzielni Mieszkaniowej w Lubartowie. A przynajmniej – kiedy konkretnie odbędzie się pierwsze walne zgromadzenie. Tymczasem spółdzielcy musieli sami dodawać i odejmować terminy, żeby ustalić kiedy mogą skorzystać ze swojego prawa. Powstały wątpliwości.
Chodzi o informację o Walnym Zgromadzeniu w Spółdzielni Mieszkaniowej w Lubartowie. To najważniejszy organ spółdzielczy, który właśnie wybiera skład rady nadzorczej. W programie jest m.in. wybór członków rady nadzorczej. Ale żeby dostać się do rady trzeba być najpierw zgłoszonym do tego gremium w odpowiednim terminie.
Każdy ze spółdzielców dostał zawiadomienie o swoim cząstkowym walnym zgromadzeniu. Jest tam data tego spotkania. No i termin samego pisma. Jak się okazuje kluczowy. Bo według statutu spółdzielni za co najmniej 21 dni od terminu tego zawiadomienia odbywa się pierwsze walne. A od daty pierwszego walnego trzeba odjąć odpowiednią ilość dni, żeby ustalić dzień, do którego można zgłaszać kandydatów do rady nadzorczej.
Czy nie można było podać wprost takiego terminu?
Wątpliwości odnośnie daty do kiedy można zgłaszać kandydatów do rady nadzorczej, nabrał Michał Błaszczak. Po otrzymaniu zawiadomienia, w którym była tylko data kiedy odbędzie się jego cząstkowe walne zgromadzenie, chciał się w spółdzielni dowiedzieć, jaki jest harmonogram wszystkich części walnego zgromadzenia. – Zrobiłem to pisemnie, ponieważ kiedy byłem wcześniej osobiście w spółdzielni, takiej informacji nie udzielono mi – tłumaczy.
Okazało się, że takiej informacji nie dostanie od ręki.
W odpowiedzi na swoje pismo pan Michał został poinformowany, że uchwała o podziale walnego na części jest do wglądu w siedzibie spółdzielni, po wcześniejszym uzgodnieniu wizyty z pracownikiem Działu Samorządowego. Ale od razu zapowiedziano, że pracownika nie będzie przez kilka dni, bo ma szkolenie. Gdy wreszcie się z nim spotkał usłyszał, że musi umówić się na spotkanie w konkretnym terminie.
– Moja droga do wglądu w harmonogram walnego zebrania trwała aż dwa tygodnie – mówi Michał Błaszczak. – Nie dostałem od ręki kopii dokumentów, ponieważ – jak usłyszałem – nie zwróciłem się o to w podaniu. Nie pozwolono mi samodzielnie wykonać kopii ani zdjęcia dokumentu. – Spółdzielnia, która ma swoją telewizję, powinna w niej poinformować o tak ważnej dla spółdzielców sprawie, jak terminy zebrania walnego – dodaje.
O to, w jaki sposób członkowie zostali poinformowani o walnym zgromadzeniu oraz czy muszą pisać pisma, aby uzyskać informacje w tej sprawie, zapytaliśmy Prezesa Zarządu Spółdzielni, Jacka Tomasiaka
Kto mógł zgłaszać kandydatów do rady nadzorczej i w jakim terminie?
Na to pytanie bardzo precyzyjnie odpowiada statut. Zgodnie z par. 45 w zw. z par. 36 statutu kandydatów do rady zgłaszają sami członkowie – co najmniej 10 osób. Każdy, kto otrzymał zawiadomienie o Walnym Zgromadzeniu i mógł od 12 maja, w którym to zawiadomienie otrzymał, zgłosić swoich kandydatów. Uważam, że jeżeli ktoś ubiega się o to, aby startować do Rady Nadzorczej, to powinien znać statut, a co najmniej zasady wyboru rady. Nie wyobrażam sobie, żeby za nadzorowanie spółdzielnią brały się osoby, które nie znają konstytucji spółdzielczej jaką jest statut. Zawiadomienie o walnym każdy członek spółdzielni dostał indywidualnie do skrzynki pocztowej.
Na kiedy został wyznaczony termin pierwszej części walnego zgromadzenia?
Zawiadomienia zostały rozniesione na 21 dni przed terminem pierwszego posiedzenia. Wszystko jest w zawiadomieniu, które dostali mieszkańcy.
Dlaczego nie zostali jasno zawiadomieni o terminie posiedzenia pierwszej części?
Treść zawiadomienia o walnym jest regulowana przepisami prawa i zawierało ono wszystkie konieczne elementy treści.
W statucie jest napisane, że członkowie powinni być zawiadomieni o wszystkich częściach Walnego Zgromadzenia.
Źle pani czyta przepis. O czasie, miejscu i porządku obrad walnego zgromadzenia lub jego danej części zawiadamia się wszystkich członków na piśmie co najmniej 21 dni przed terminem posiedzenia walnego zgromadzenia lub jego pierwszej części.
Zgłosił się do naszej redakcji członek spółdzielni, który nie został w zawiadomieniu poinformowany o terminie pierwszego spotkania, w związku z tym nie wiedział jaki ma dokładnie termin na zgłoszenie kandydata do rady nadzorczej.
Powinien przeczytać statut, jest na stronie internetowej spółdzielni, wiedział by wtedy wszystko. Nie zgłasza się kandydatów do rady nadzorczej w trybie innym niż projekty uchwał. To nie ja pisałem te przepisy, tylko posłowie. Ja byłem przeciwko takim przepisom, jakie są teraz. Na 3200 osób w spółdzielni mieszkaniowej tylko pan Błaszczak był u nas, żeby zapoznać się z dokumentami. Nikt inny, więc robicie materiał z interwencji jednego człowieka. Zwracam uwagę, że jest to pracownik Urzędu Miasta i został zatrudniony niespełna rok temu, tak więc za kadencji Janusza Bodziackiego. To także wieczny kandydat na radnego, raz z list SLD a innym razem Wspólnoty Lubartowskiej. To dziwne, że akurat po interwencji pracownika Urzędu Miasta gazeta Lubartowiak zajmuje się tematem.
Nie jednego. Mamy sygnały od mieszkańców, którzy nie wiedzieli, jaki jest termin pierwszego spotkania.
To niech czytają uważnie zawiadomienie. Jeśli ma pani takie zawiadomienie, to proszę powiedzieć, co jest pod porządkiem obrad.
Nie ma tam na pewno terminów wszystkich spotkań.
Każdy członek spółdzielni mieszkaniowej ma prawo wziąć udział w jednej części walnego zgromadzenia, więc zawiadamia się o dotyczącym go terminie. Każdy członek uczestniczy w jednym spotkaniu. Jeśli ma pani takie zawiadomienie, to proszę przeczytać, co tam jest napisane.
Ale spółdzielnia ma takie media, jak telewizja i nie może spółdzielcom po prostu podać informacji jaką jest harmonogram spotkań walnego?
Członkowie sobie życzyli, że mają dostać do skrzynek taką informację i dostali. Zawiadomienia zostały rozniesione 12-tego, na 21 dni przed pierwszą częścią walnego. Zgodnie ze statutem a dokładnie par. 35 członkowie zawiadamiani są pisemnie na trzy tygodnie przed terminem posiedzenia jego pierwszej części. Tak więc pytanie o ogłoszenie w telewizji jest chybione niestety jeszcze nie każdy ją ogląda. Z przytoczonego przepisu jasno wynika, że informacja o zebraniach jest zastrzeżona wyłącznie dla członków spółdzielni. To nie są jakieś otwarte zgromadzenia. To są zebrania tylko i wyłącznie dla członków. W Spółdzielni Mieszkaniowej jest 3200 mieszkań, ale 400 czy 450 osób w ogólne członkami nie jest, więc te osoby takich zawiadomień nie otrzymują, bo nie są członkami. Uprawnione osoby do uczestniczenia w zebraniach to są tylko i wyłącznie członkowie i tylko te osoby otrzymują zawiadomienia. A kanał S jest telewizją, która dociera także do wspólnot. Zresztą nie ma obowiązku, żeby w prasie taką informację publikować. Sami członkowie sobie tak życzyli, że taka informacja ma im zostać dostarczona do skrzynek.
Nie jest to tożsame z podaniem terminu.
Każdy otrzymał wyraźną informacje o terminie obrad części walnego zgromadzenia w której miał prawo uczestniczyć.
Ale nie ma też zakazu podania takich terminów, prawda?
Nie ma ani obowiązku, ani zakazu. Jeśli ktoś chce poznać wszystkie terminy, przychodzi do spółdzielni. Gdybyśmy podali w zawiadomieniu kilka terminów, to ludzie już zupełnie nie wiedzieliby kiedy przyjść. Chce pani anarchię wprowadzić w spółdzielni? Pan Błaszczak otrzymał wszystkie informacje, jakie chciał, zgodnie z przepisami. Nikt oprócz niego nie był w spółdzielni. Jedyna osoba, która się czymkolwiek zainteresowała, to on.
Dlaczego ponad tydzień musiało trwać ustalanie przez niego harmonogramu spotkań w ramach walnego?
Nieprawda. Pan Błaszczak przyszedł do kadr, pracownica ustaliła z nim termin, który mu pasował. Wszystkie informacje uzyskał. Chciał kopię dokumentów. Zgodnie z prawem wgląd do dokumentów spółdzielni mogą mieć wyłącznie członkowie.
Nie można było takiej informacji powiesić na tablicy w spółdzielni?
Prawo dopuszcza nawet wyłącznie taką drogę zawiadomienia i każdy z mieszkańców dostał zawiadomienie indywidualnie. To nie jest dla nas łatwe, bo musimy wydrukować około 3 tysięcy zawiadomień, które są dostarczone w jednym terminie. Z tego musimy sporządzić protokoły. Inne spółdzielnie ograniczają się do ogłoszenia w prasie. U nas dany członek, kiedy dostanie korespondencję do domu, to wie, że ma zebranie. Jak ma na tablicy, to często na nią nie spojrzy. My zrobiliśmy więcej niż mogliśmy i zarzuca się nam, że czegoś zaniechaliśmy. Tego nie rozumiem.
Czy można sobie wejść na stronę Spółdzielni Mieszkaniowej w Lubartowie i przeczytać uchwały?
Nie. Ponieważ ta informacja jest zastrzeżona dla członków. Zgodnie z ustawą o spółdzielniach mieszkaniowych, prawo wglądu do dokumentów, które są dokumentami spółdzielni mieszkaniowej, mają tylko i wyłącznie członkowie, więc taka informacja powszechnie kolportowana być nie może. Określają to szczegółowo przepisy statutu przywołane powyżej. W zeszłym tygodniu odbyły się wybory do Rady Nadzorczej Banku Spółdzielczego – czy informacje z tamtych spółdzielni były upubliczniane. Nie, bo to wewnętrzna sprawa spółdzielni jaką jest bank. Tak samo jest w spółdzielni mieszkaniowej. To ok 3000 członków wybiera radę. Nie rozumiem co ma wspólnego ze spółdzielnią, ktoś kto mieszka, tak jak Pani redaktor w Łucce. Dlaczego bank spółdzielczy, spółdzielnia mieszkaniowa czy spółdzielnia spożywców lub jakakolwiek inna ma upubliczniać takie informacje. To tak jakby zmuszać właściciela prywatnej firmy aby upubliczniał Pani swoje uchwały.
No to dlaczego, jeżeli wchodzę sobie na stronę najbliższej większej spółdzielni mieszkaniowej, np. Czuby w Lublinie, mam tam opublikowane uchwały z zebrań walnych, rady nadzorczej?
Wytyczne w tym zakresie też Trybunału Konstytucyjnego są jasne, są to dokumenty przeznaczone dla członków spółdzielni i nikogo więcej. Może oni maja inne zapisy w statutach.
Więc jest to kwestia statutu?
Tak, ale też ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych. Zgodnie z prawem wgląd do dokumentów spółdzielni powinni mieć wyłącznie członkowie. Wyobraźmy sobie, że np. do planów remontów albo, tak jak w naszym przypadku, planów inwestycji wartych 20 mln zł., ma wgląd poprzez stronę właściciel prywatnej firmy, który zamierza wystartować w przetargu. Wchodząc na naszą stronę miałby on wgląd do naszych kosztorysów i założeń, jakie kwoty przewidujemy przeznaczyć na dane prace budowlane. Taka wiedza przeczy sensowi ogłaszania przetargu, bo wówczas oferent zna kwoty, jakie zamierzamy wydać. Dlatego nie wolno moim zadaniem takich informacji umieszczać na stronie w strefie powszechnie dostępnej.
Pytała: A.Jędryszka