Starsza kobieta skarży się na lubartowski szpital
76- letnia schorowana kobieta ma żal do lubartowskiego szpitala, że została źle potraktowana przez lekarza dyżurującego na Izbie Przyjęć. Placówka w odpowiedzi na jej skargę tłumaczy, że personel postępował zgodnie z procedurami. Jednocześnie obiecuje poprawę sposobu komunikacji z pacjentami.
76- latka, która zgłosiła się do naszej Redakcji chciała zachować anonimowość. Kobieta ma żal do lubartowskiego szpitala, że została źle potraktowana przez lekarza dyżurującego na Izbie Przyjęć.
Sytuacja miała miejsce pod koniec lutego.
-Ze stwierdzonym migotaniem przedsionków i skierowaniem na oddział w celu umiarowienia serca udałam się na izbę przyjęć SP ZOZ Lubartów. Lekarz dyżurujący przyszedł dopiero po godzinie czasu, był bardzo zdenerwowany. Zabrał mi EKG i skierowanie i powiedział, że nie zostanę przyjęta. Powiedział, żebym sobie pojechała na własną rękę do Łęcznej lub Lublina – opowiada 76- latka.
– Czy tak powinien postąpić lekarz z chorym cierpiącym na migotanie przedsionków? Według mojego lekarza groziło to zawałem lub śmiercią. Jak można tak pomiatać starszymi ludźmi. Jestem po pięciu operacjach, w tym trzech na nowotwór złośliwy, leczę się też na cukrzycę. Mam pierwszą grupę inwalidzką. Nie otrzymałam żadnej pomocy. Na żadne z moich pytań dotyczących tego czy przyjmie mnie inny szpital nie otrzymałam odpowiedzi. Nie chcę, żeby innych spotkało to samo – żali się.
Skarga kobiety w tej sprawie 3 marca wpłynęła do dyrekcji lubartowskiego szpitala. Placówka bezzwłocznie wszczęła postępowanie wyjaśniające.
SP ZOZ w Lubartowie tłumaczy, że powodem odmowy przyjęcia pacjentki na oddział były procedury epidemiologiczne. – Z otrzymanych wyjaśnień wynika, iż lekarz dyżurny z Oddziału Chorób Wewnętrznych wezwany na izbę przyjęć 2 marca poinformował o sytuacji epidemiologicznej w ww. Oddziale i o tym, że ze względu na występowanie w nim ogniska COVID 19 są wstrzymane wszelkie przyjęcia – czytamy w odpowiedzi dyrekcji szpitala na skargę.
Zdaniem szpitala lekarz po przeanalizowaniu zleconych badań nie stwierdził wskazań do pilnej hospitalizacji kobiety. Udzielił też informacji o możliwości skorzystania ze świadczeń w innych okolicznych placówkach w razie pogorszenia się stanu ogólnego lub pojawienia się nowych dolegliwości.
W odpowiedzi dyrekcji szpitala czytamy też, że pacjentka nie kwalifikowała się do żadnej z grup objętych refundacją w ramach bezpłatnego transportu medycznego. Szpital obiecał też, że kierownik Izby Przyjęć zwróci personelowi uwagę na sposób komunikacji i przekazywania często trudnych informacji medycznych do pacjentów.
Katarzyna Wójcik