Sekretarz Wisławy Szymborskiej odwiedził bibliotekę miejską
– Nobel był dla niej momentem trudnym. Wiem, że są gorsze tragedie w życiu od otrzymania miliona dolarów, jednak to było dla niej ciężkie, bo przestała być anonimowa – mówił 20 września w bibliotece miejskiej Michał Rusinek – były sekretarz polskiej noblistki, autor książki „Nic zwyczajnego. O Wisławie Szymborskiej.”
Spotkanie rozpoczęło się otwarciem wystawy poświęconej Wisławie Szymborskiej.
To 25 plansz prezentujących najważniejsze etapy życia poetki i odpowiadające im cytaty z twórczości oraz wyklejanki, rysunki dziecięce, fragmenty niepublikowanych utworów prozatorskich. Autorką i redaktorką wystawy jest Joanna Gromek Illg – autorka biografii Wisławy Szymborskiej „Znaki szczególne”. Za warstwę wizualną odpowiada Witold Siemaszkiewicz – artysta grafik, absolwent Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie.
– Pierwszy raz wystawę zaprezentowano w siedzibie Senatu z okazji otwarcia Roku Szymborskiej Była ona pokazywana również zagranicą – mówił obecny podczas otwarcia wystawy Michał Rusinek, prezes Fundacji Wisławy Szymborskiej. Przez 15 lat był on sekretarzem noblistki. Jest pisarzem, tłumaczem, literaturoznawcą, wykładowcą retoryki, kreatywnego pisania, członkiem Rady Języka Polskiego Polskiej Akademii Nauk.
– Nobel był dla niej momentem trudnym. Wiem, że są gorsze tragedie w życiu od otrzymania miliona dolarów, jednak to było dla niej trudne, bo przestała być anonimowa. Ciężko przyglądać się światu, jeśli świat przygląda się w tym czasie nam. Brak rozpoznawalności był jej potrzebny… Przez 3 lata po Noblu nic nie napisała – mówił Michał Rusinek o Wisławie Szymborskiej podczas spotkania autorskiego w bibliotece, które poprowadziła Dorota Gadzała.
Autor książki „Nic zwyczajnego. O Wisławie Szymborskiej” opowiadał między innymi o tym, jak powstał wiersz noblistki „Mała dziewczynka ściąga obrus”.
–Moja córka miała mniej więcej rok, posadziłem ją przy stole i karmiłem jakąś papką ze słoiczka. Wtedy zadzwonił telefon. Stacjonarny, więc musiałem przejść do drugiego pokoju, żeby go odebrać. Podniosłem słuchawkę i zobaczyłem, jak moja córka ściąga obrus, ze słoiczkiem, moją kawą i cukiernicą. Wrzasnąłem więc coś nieartykułowanego do telefonu. Szymborska, bo to ona dzwoniła, spytała, co się stało. Opisałem więc sytuację w dramatycznych słowach, licząc na współczucie. Ale nic z tego. Powiedziała tylko: „Wie pan co? To jest dobry temat na wiersz”. I się rozłączyła. Kilka tygodni później dostałem ten wiersz do przepisania. Tak oto moje roczne dziecko, dzięki jednemu gestowi, weszło do historii literatury polskiej.
Michał Rusinek przekonywał, że poezja Szymborskiej jest ciągle „niedoczytana”.
– Mam życzenie, żeby rok Szymborskiej był pretekstem, aby przeczytać ją na nowo. Ta poezja jest nadal aktualna, nie zestarzała się. Szymborska przewidziała nawet powstanie tabletów. Jest taki wiersz „Nagrobek”, który kończy się frazą: „Przechodniu wyjmij z teczki mózg elektronowy i nad losem Szymborskiej podumaj na chwilę” – mówił.
Katarzyna Wójcik