Jakub Adamczyk:”To miejsce, to coś więcej niż klub czy siłownia”
W lubartowskim sporcie wszędzie go pełno. Aktywny, zaangażowany, z pasją – taki właśnie jest Jakub Adamczyk, prezes MKS „Lubartów”, trener piłki nożnej i MMA . Jego praca z dziećmi i młodzieżą została doceniona Nagrodą Burmistrza.
Czy sport towarzyszy Ci od zawsze?
Tak, zdecydowanie. Zaczęło się od taekwon-do ITF pod okiem mojego taty Tomasza Adamczyka, przeszło na piłkę nożną w MKS Lewart Lubartów (pozdrawiam trenerów D.Cieśla, K.Skomra, A.Smolarz), następnie mieszane sztuki walki w MKS, skończyło się na pracy z dziećmi i młodzieżą w zakresie piłki nożnej w lubartowskim MOSiR – rocznik 2015 i lubelskim BKSie oraz pełnieniu funkcji prezesa zarządu i menagera w MKS „Lubartów”. Sport odegrał w moim życiu kluczową rolę. Gdyby nie sport i ludzie, których spotkałem na swojej sportowej ścieżce, nie byłbym w tym miejscu, gdzie jestem teraz. Cechy, jakie ukształtował we mnie sport, sprawiły, że każde wyzwanie, przeszkoda, jaka pojawi się w życiu prywatnym czy zawodowym, jest zadaniem, które realizuję i przeskakuję dalej.
Dlaczego zdecydowałeś się zawodowo zająć działalnością związaną ze sportem?
Szczerze to zdecydowała sytuacja rodzinna. Od 1992 roku MKS tworzył mój tata, potem nastąpiła naturalna zmiana warty i objąłem pieczę nad rozwojem klubu. Następnie wkroczyłem na ścieżkę trenerską, jeżeli chodzi o piłkę nożną i trwa to do dzisiaj. Czy będzie to kontynuowane? Myślę, że tak. Miło jest pracować zawodowo w czymś, co jest pasją. Aktywnie zajmuję się rozwojem MKS „Lubartów” i planuję kolejne zmiany, unowocześnienia.
Czym jest dla Ciebie praca z dziećmi i młodzieżą?
Nie nazwałbym tego wyzwaniem, ale wymagającym zadaniem o wyższym stopniu zaawansowania. Praca z dziećmi i młodzieżą to duża odpowiedzialność. Przede wszystkim wychowawcza, potem sportowa. Najistotniejsze jest kształtowanie silnych charakterów i pokazanie drogi młodemu pokoleniu do rozwoju, by stali się po prostu dobrymi ludźmi. Zdaję sobie sprawę, że jako trener mam duży wpływ na kształtowanie tych młodych osobowości. Największym sukcesem nie są wygrane mecze, turnieje, rozgrywki, walki, ale fakt, że ci młodzi ludzie dostrzegają większe wartości, stają się świadomi, co jest dobre, a co złe, co wypada, a czego nie, co jest ważne, a co nie ma znaczenia. I właśnie to ich postrzeganie świata i ich rozwój osobisty jest dla mnie najważniejszą kwestią w pracy. Sportowe efekty oczywiście też radują serce i mam nadzieję, że będzie ich co raz więcej.
Skąd pomysł na Lubartowski Dzień Sportu ? Co szykujesz w tym roku?
Był to pomysł, który ukształtował się 5 lat temu. Chcieliśmy wyjść z inicjatywą stworzenia czegoś nowego na sportowej mapie Lubartowa. Uważam, że brakowało w naszym mieście cyklicznych wydarzeń sportowych dostępnych dla każdego mieszkańca, nie tylko skierowanych do specjalistycznej grupy sportowej. Celowaliśmy w dzieci, młodzież, dorosłych i seniorów. Celem tego wydarzenia od zawsze była promocja zdrowego i aktywnego stylu życia. Organizacyjnie z roku na rok powiększa się grupa podmiotów, które wspólnie z MKSem tworzą Dzień Sportu. W pierwszym roku współpracowaliśmy z pięcioma podmiotami/stowarzyszeniami, w 2023 roku było ich już blisko 20. To bardzo cieszy, że nie tylko lokalne podmioty, ale i wojewódzkie zaczynają dostrzegać wartość idei Lubartowskiego Dnia Sportu. W 2023 roku gościem specjalnym był Mariusz Pudzianowski, mocne nazwisko w świecie Polskiego Sportu. To przyczyniło się do rekordowej liczby uczestników. W 2024 roku również zagości u nas ciekawa osobowość ze świata sportu. Kto to będzie, jeszcze zdradzić nie mogę, ale na pewno zaskoczymy pozytywnie mieszkańców naszego miasta. Organizacyjnie nastąpi zmiana, która pozytywnie wpłynie na uczestników oraz większą ilość atrakcji.Oprócz LDSu jesteśmy też organizatorami cyklicznego Turnieju Koszykówki – „Streetball Lubartów” oraz półkolonii letnich i zimowych. Z chęcią uczestniczymy w różnych akcjach sportowych organizowanych przez szkoły miejskie czy udzielamy się podczas wydarzeń kulturalnych w naszym Lubartowie.
W klubie, w którym jesteś prezesem, powstaje coraz więcej sekcji…
Tak, MKS „troszkę” urósł. Z dwóch sekcji sztuk walki (MMA & Boks) stworzyliśmy 14 sekcji zajęć. Począwszy od sztuk walki przez zajęcia taneczne dla pań i dzieci, zajęcia ogólnorozwojowe dla dzieci, skończywszy na fitnessie dla pań. Aktualnie w klubie funkcjonuje dziewięć rodzajów zajęć dostępnych dla każdego i w każdym wieku. Nasz klub ma pierwszą w historii naszego miasta siłownię. Rozwój tego sektora jest dla mnie równie ważny jak grup zorganizowanych. Od 1992 roku (rok powstania klubu) przez naszą, myślę już kultową siłownię przewinęło się tysiące ludzi, tysiące charakterów i osobowości. Fenomenem tego miejsca jest fakt trenowania już niedługo trzech pokoleń sportowców. Świadomość, że w klubie trenują kolejne pokolenia rodzin mieszkańców Lubartowa to coś niezwykłego, coś, co nas wyróżnia. Jesteśmy jedną wielką sportową rodziną i nietuzinkową społecznością. Osobiście dla mnie super uczuciem jest to, jak widzę trenujących wspólnie na siłowni chłopaków, którzy pomagali w 1992 tworzyć to miejsce i ich synów czy nawet wnuków. To jest coś, co uświadamia mi, że to miejsce przyciąga kolejne pokolenia i jest czymś więcej niż tylko zwykłą siłownią, klubem sportowym.
Klub „MKS Lubartów” wytrenował kilku mistrzów…
Kilku to mało powiedziane, ale tak, jest to efekt ciężkiej pracy całej kadry trenerskiej i każdego, kto działa dla rozwoju tego klubu. Od 2019 roku nasi reprezentanci zdobyli ponad 300 medali/pucharów na arenie Polski i Europy. Medaliści Taekwondo ITF, MMA, BJJ, Kicboxingu i wiele innych. Największym zaś sukcesem, niezależnie od wyników jest wychowanie takich mistrzów, którzy znają wartości i kierują się nimi w życiu prywatnym i zawodowym. Wtedy w połączeniu z sukcesem sportowym, możemy mówić o kimś – mistrz. Cieszę się, że mamy takich w swoich szeregach. Dodam, że klub nie zamyka się na nowe grupy, na pomysły lokalnych sportowców. Z roku na rok powstają kolejne sekcje i zaczyna to szybować mocno w górę pod kątem profesjonalizmu oraz organizacji. W tym roku chociażby wejdziemy na kolejny poziom z sekcją Futsalu (piłka nożna halowa), ale o tym również będę mógł powiedzieć w drugiej połowie 2024.
Twój grafik jest napięty. Masz czas na odpoczynek?
Największą bolączką ludzi zajmujących się zawodowo sportem jest zbyt krótka doba… Dużo zadań do realizacji, czasu mało. Wyjazdy, treningi, dokumentacja, organizacja czasu pracy w klubie… i tak w kółko. Nie ukrywam, że cierpią na tym najbliżsi – rodzina i jestem wdzięczny im za wyrozumiałość, cierpliwość, szczególnie mojej Oli. Odpoczynek jest aktualnie pojęciem względnym w mojej ocenie. Czasami (nie często) zdarza się, że mam wolny jeden dzień na weekendzie i nawet do południa jestem w stanie odpoczywać i ładować baterie. Jednak po południu już zaczynam być znudzony i szukam sobie zajęć, muszę coś działać, robić, pracować. Od paru lat wpadłem w wir pracy i nie jestem w stanie z niego wyjść. Czy dobrze? Aktualnie nie wiem, „wyjdzie w praniu”.
Jakie masz zainteresowania poza sportem?
Szczęście w nieszczęściu, że sport jest moim bardzo dużym zamiłowaniem i mogę realizować się zawodowo na tej płaszczyźnie. Czasu wolnego na inne hobby mam mało, ale zawsze chwaliłem sobie dobrą muzykę z płyt winylowych czy dobre jedzenie, które muszę zdecydowanie ograniczyć (śmiech).
Rozmawiała: Katarzyna Wójcik