LIMBOSKI – brzmienie nie ma aż takiego znaczenia. Ważniejsza jest treść
30 maja o godz. 20.00 Lubartowski Ośrodek Kultury zaprasza na koncert online o Michała Augustyniaka, występującego pod pseudonimem Limboski. To kompozytor, autor tekstów, a przede wszystkim muzyk z hipnotyzującym głosem, który w ubiegłym roku wydał kolejny album. Transmisja live na profilu LOK.
O tym, co obecna sytuacja zmieniła w jego życiu, jaka jest jego najnowsza płyta oraz co usłyszymy podczas koncertu organizowanego przez Lubartowski Ośrodek Kultury, rozmawiamy z Michałem Augustyniakiem
Już za moment lubartowska publiczność (i nie tylko) będzie miała możliwość wziąć udział w Twoim koncercie on-line. Co usłyszymy podczas tego koncertu?
Kiedy zacząłem grać koncerty on-line, starałem się wybierać „tematy” dla każdego koncertu. 30 maja skupię się na piosenkach z ostatniej płyty „Ucieczka Saula”. Ale zawsze improwizuję, gram piosenki, których nie planowałem zagrać. Poza tym zerkam na komentarze i jeśli ktoś poprosi o konkretną piosenkę, to też zdarza mi się spełnić życzenie. Także ostatecznie nie wiadomo do końca, co zagram. Najlepiej dołączyć do słuchających i pisać komentarze.To największa zaleta koncertów on-line. Można brać w nich aktywny udział, zadawać pytania itd.
Twoja najnowsza płyta „Ucieczka Saula” różni się od poprzednich. Więcej na niej elektroniki. Czy to jest kierunek, w którym teraz podążasz?
Teraz nie wiem, w jakim kierunku podążam. Wolę myśleć, że to nie jest tak oczywisty kierunek, jak „elektronika”, ale coś w tym jest. Niektóre brzmienia, jakie słychać na „Ucieczce Saula” na pewno lubię i chciałbym pójść dalej w tym kierunku. Ale teraz zrobiłem sobie przerwę. Wydaje mi się, że pandemia wpłynie na nowe piosenki i ich znaczenie. Brzmienie nie ma przecież aż takiego znaczenia. Ważniejsza jest treść.
Co ma największy wpływ na Twoją twórczość?
Czasami chemia mojego organizmu. Czasami nuda. Myślę, że trzeba się znudzić, być nieusatysfakcjonowanym, żeby usiąść i coś stworzyć. Deadline ma też wpływ na twórczość. Jeśli ktoś czeka no coś, nad czym pracuję, łatwiej mi się pracuje.
Mówisz o nowym modelu komunikacji i wymiany energii przez profil Patronite.pl. To miejsce, w którym można Cię teraz „spotkać”. Jak się sprawdza ta forma, zostaniesz tam na dłużej?
Myślę, że to możliwe, że za kilka lat będzie to główny sposób finansowania się artystów. Przemysł fonograficzny odchodzi do lamusa. Każdy to wie, tylko nikt nie wie, co będzie zamiast. Możliwe, że płyta „Ucieczka Saula” to jest mój ostatni tradycyjny album. Umowy wydawnicze są coraz mniej korzystne dla artystów, albo ograniczają ich niezależność artystyczną. Prędzej czy później to się musi skończyć i przeobrazić w inną formę relacji artysta-słuchacz. Spójrzmy, jak efektywny może być model z serwisem takim, jak patronite.pl. Np. filmy braci Sekielskich – kto by się odważył je produkować? Ich profil na patronite jest najbardziej dochodowym w Polsce i to jest siła, która pozwala im robić ważne filmy. Według mnie to na pewno jest kierunek, w którym artyści będą zmierzali. Ja na razie jestem bardzo zadowolony. Moi patroni mają specjalną grupę na facebooku, na której mają dostęp do przeróżnych materiałów – filmów, zdjęć i nagrań. Raz w miesiącu nagrywam dla nich cover jakiejś piosenki. To są nagrania, których tylko oni mogą posłuchać. Czasem pytam ich o opinię. Ciągle dochodzą nowi patroni. To absolutnie rozwojowa inicjatywa.
Obecna sytuacja to dobry moment na zatrzymanie się, refleksję nad tym, co tak naprawdę jest ważne. Co dała Tobie?
Myślę, że to jest wyzwanie, ale i szansa. Ta sytuacja pozwala nam przepracować wiele problemów, od których zwykle uciekamy. Zmusza nas do zatrzymania się i spojrzenia na siebie z innej perspektywy. Ja się z wielu rzeczy w moim prywatnym życiu cieszę. Przecież to świetnie, że mamy tyle czasu i możemy go spędzać z najbliższymi. Ja jestem zwykle cały czas w trasie. Mogę teraz zdrowo się odżywiać i więcej medytować. Z drugiej strony sytuacja branży artystycznej, koncertowej jest katastrofalna i martwię się o to, co z niej zostanie, kiedy pandemia się skończy. Jesteśmy w środku dziwnego procesu. Kiedy słucham polityków, jestem po prostu przerażony. Niestety zmierzamy do coraz większego autorytaryzmu, a pandemia zostanie wykorzystana do ograniczenia praw człowieka. Myślę, że to jest wyzwanie, przed którym wkrótce staniemy – żeby do tego nie dopuścić.
Limboski prywatnie. Jakie byłyby to 3 słowa?
Ostatnio? Joga, jedzenie, muzyka, ha ha ha!
Czego życzyć Ci na najbliższy czas?
Życz mi umiejętności podążania za Tao – Tao, to ważna rzecz.
Rozmawiała: Agnieszka Karpińska
Limboski jest jedną z najciekawszych postaci na polskiej scenie muzycznej. W tekstach obserwator subtelności międzyludzkich relacji, na scenie zaś drapieżne zwierzę koncertowe z charyzmą i własnym, rozpoznawalnym stylem. Zadebiutował w 2010 roku płytą „Cafe Brumba”. Był dwukrotnie nominowany do Fryderyków za płyty „Tribute to Georgie Buck” i „Poliamoria”. W 2018 roku wystąpił na festiwalu „Męskie Granie”. Jego najbardziej znanym przebojem jest piosenka pt. „W Trawie”, która ukazał się na płycie wydanej w 2016 roku. / ymusic.pl