„Otwórz głowę i serce” – rozmowa z Igorem Herbutem (LemOn)

LemOn – czyli w wolnym tłumaczeniu „tylko włącz” wystąpił podczas Dni Lubartowa. Grupa powstała tuż po zakwalifikowaniu się do programu talent show Must Be the Music W 2018 roku ich najnowszy album „Tu” został nominowany do nagrody muzycznej Fryderyk w kategorii alternatywa.Igor Herbut, wokalista zespołu, ale też autor tekstów i kompozytor pochodzenia łemkowskiego, twierdzi, że do twórczości LemOn „trzeba mieć otwartą głowę”, a proces tworzenia muzyki traktuje jako błogosławieństwo.Nowy York, amerykański ekspresjonista Jackson Pollock oraz łemkowska chata to tylko niektóre z inspiracji artysty…

Z Igorem Herbutem rozmawiamy tuż po występie w Lubartowie 1 czerwca podczas Dni Lubartowa…

 

Przywiązujesz dużą wagę do swojego pochodzenia, swoich korzeni. Jakie to ma przełożenie na muzykę, którą tworzysz?

Igor Herbut: Oprócz polskiego tworzę również w języku łemkowskim, czyli w moim języku, w którym też myślę. Tworzenie utworów tak brzmiących jest to pokłosie tego, co wydarzało się w dzieciństwie, skąd pochodzę i dlaczego tak myślę o muzyce. Łemkowska harmonia wokalna, polifoniczny śpiew w cerkwi…

Powiedziałeś, że do twojej twórczości trzeba mieć „otwartą głowę?…

Igor Herbut: Tak, trzeba mieć otwarte serce, otwartą głowę w ogóle do życia, jeśli chce się poznać coś nowego, coś wartościowego. Jeśli masz otwartą głowę i serce możesz to posmakować i ocenić, jakie to jest. Jeśli jesteś zamknięty w swoich ścianach mentalnych, to nie wiesz co się dzieje „poza budynkiem”. Może ktoś pomyśleć, że LemOn to same radiowe przeboje w takim czy innym kolorze. A my mamy bardzo szeroką paletę barw.

Nad swoją ostatnią płytą pracowałeś między innym w Nowym Yorku. Tam stało się coś niezwykłego. Zobaczyłeś obraz amerykańskiego malarza ekspresjonisty – Pollocka i w 20 minut powstał utwór. Opowiedz o tym procesie twórczym.

Igor Herbut: Ten utwór jest bardzo wyjątkowy. Grałem go na mojej solowej trasie. Pierwszy raz zainspirowałem się w ogóle obrazem, nie wiedziałem, że tak można… Widocznie poruszyła się we mnie jakaś ciekawa struna i przełożyło się to na muzykę.Wiadomo, że świat inspiruje, ludzie inspirują, myśli. Zainspirowałem się wyjątkowym obrazem,  jest tam niby chaos, który jest moim zdaniem bardzo kontrolowany.To był wyjątkowy wieczór, deszczowe ulice Nowego Yorku… Coś zmusiło mnie, żeby wejść do tego miejsca, a później zamknąć się w studio i napisać o tym.

Porozmawiajmy też o innych źródłach inspiracji. Zamknęliście się na 10 dni w łemkowskiej chacie i tam napłynęła do was ogromna fala pomysłów…

Igor Herbut: O tym można napisać nie jedną grubą książkę. Pozbyliśmy się telefonów, byliśmy ze sobą, paliliśmy ogniska, piliśmy mleko, jedliśmy świeże masło i miód prosto od pszczół gospodarzy. To był wyjątkowy czas. Tam powstało pół materiału do płyty „TU”, głównie utwory melancholijne, przestrzenne, ambientowe. Pierwszym ważnym utworem była „Sowa”. Dużo jest w niej tego, jaki klimat stworzyliśmy, będąc tam razem.

Jaki utwór poleciłbyś Lubartowianom?

Igor Herbut: Chciałbym, aby posłuchali naszej ostatniej płyty. Może, żeby zaczęli od ostatniej „TU” i zeszli chronologicznie w dół.

rozmawiała: Katarzyna Wójcik