Piotr Guz: „Próbuję żonglować czasem, kalendarzem i zadaniami”
Aktywny zawodowo student, radiowiec, społecznik. Od szkolnych lat zaangażowany w pracę na rzecz środowiska lokalnego. Piotr Guz, były uczeń 2 LO w tym roku dostał nagrodę burmistrza dla studentów szkół wyższych.
Z Piotrem Guzem rozmawiamy między innymi o jego pasjach, planach zawodowych oraz o tym, jak znalazł się na najwyższym szczycie Afryki Północnej…
Widzę, że jesteś bardzo zabiegany… Czy możesz zdradzić nad czym tak intensywnie pracujesz?
Kończę studia. Jestem na piątym roku psychologii biznesu. Jest to czas pisania magisterki i robienia badań, więc to trochę czasu zajmuje. Do tego jestem aktywny zawodowo. Pracuje w firmie, która jest numer 1 Chatbotów i Voicebotów w Polsce. To jest bardzo ciekawe i dlatego też wymagające czasowo. Dodatkowo zajmuje się pracą rekruterską. Więc próbuję żonglować czasem, kalendarzem i zadaniami.
Cofając się do Twoich lat szkolnych, chociażby liceum, pamiętam, że zawsze udzielałeś się gdzieś i było Cię pełno… Jak wspominasz ten czas?
Tak, już od gimnazjum, a później liceum lubiłem wszelką aktywność. Czy to były samorządy uczniowskie, czy różne projekty, działania o charakterze lokalnym – zawsze mnie to kręciło. Teraz to też trochę procentuje, przekłada się się to na konkretne umiejętności, które mam. Mam tu na myśli chociażby umiejętność wystąpień publicznych.
Studiujesz ekonomię, psychologię biznesu oraz Międzyobszarowe Indywidualne Studia Humanistyczno – Społeczne. Czy ten szeroki wachlarz różnych nauk łączy się? Jaki jest twój zawodowy plan na przyszłość?
Od pierwszego roku zacząłem dwa kierunki – ekonomię i psychologię biznesu. Po trzech latach napisałem licencjat z ekonomii i na razie zakończyłem przygodę z tą nauką. Psychologię biznesu kontynuuje nadal. Ja widzę plusy, że studiowałem te kierunki, że szeroki jest wachlarz moich aktywności, działań i zainteresowań. Z drugiej strony mam świadomość, że nie można być dobrym we wszystkim. Jednak dzisiaj świat jest tak dynamiczny i zmienny, że jedną z ważniejszych umiejętności jest elastyczność, umiejętność dostosowania się do różnych rzeczy, a to można nabyć właśnie rzucając się w jak najwięcej różnych aktywności. Dzięki temu łatwiej później się dostosowywać, łatwiej uczyć się różnych rzeczy. Co do planów zawodowych moim marzeniem jest mieć własną firmę technologiczną.
Jak zostałeś laureatem stypendium 100- lecia KUL, bo miałeś taki epizod? Co było przedmiotem tego konkursu?
To był jeden z najciekawszych konkursów, w których brałem udział. Zadanie polegało na napisaniu strategii rozwoju KUL na następne stulecie uczelni. Można było do tego podejść bardzo szeroko i kreatywnie. Przy współpracy z moimi wykładowcami i profesorami spisałem kilkunastostronicowy dokument, projekt przedstawiający mój punkt widzenia, w którym kierunku powinna uczelnia iść. Moja praca spodobała się, dostałem nagrodę od rektora KUL-u. Cieszy mnie, że jeden z moich pomysłów został zrealizowany, że ta moja praca nie była tylko teorią. Tym pomysłem było powstanie Laboratorium Innowacji, którego działalność skierowana jest do studentów, doktorantów i pracowników zamierzających rozwijać swoje kompetencje w zakresie przedsiębiorczości.
Tubkal 4167 m n.p.m. – najwyższy szczyt Afryki Północnej. Jak tam się znalazłeś?
Trochę przypadkiem, trochę towarzysko, bo znam się z braćmi Bednarczyk z Mate Mountains. Rok przed Tubkalem byliśmy razem w Tatrach, to było moje pierwsze poważniejsze doświadczenie z górami. Potem przy planowaniu wyprawy na Tubkal dostałem propozycję wyjazdu. To faktycznie wysoka góra, jednak taka, która dla amatorów nie musi być straszna. A na wyprawie była kilkuosobowa ekipa z Lubartowa. Czułem się przy nich bezpiecznie, bo wiedziałem, że są profesjonalistami. To była fantastyczna przygoda., warto było się odważyć.
Czy oprócz gór masz jakieś inne pasje?
Myślę, że to, co robię jest też moją pasją. Psychologia to pasja numer jeden, a druga to biznes. Te dwie rzeczy się uzupełniają. Hobbystycznie prowadzę też audycje w radiu.
I właśnie tego dotyczy moje kolejne pytanie. Jak trafiłeś do lubelskiego Nowego Radia i jakie były Twoje początki związane związane z dziennikarstwem?
Ponad 5 lat temu z kolegą Arturem założyliśmy telewizję Sportowy Lubartów. Artur stał za kamerą, a ja prowadziłem rozmowy czy wywiady dotyczące sportu. Później na studiach poznałam dr Pawła Fortunę. Było nam po drodze i zaczęliśmy nagrywać rozmowy, powstało ich chyba 8.
Potem ze względu na obowiązki i brak czasu musieliśmy to przerwać. W ubiegłym roku na jesieni rozpocząłem współpracę z Nowym Radiem. W Lublinie jest masę ciekawych ludzi , które mają coś do powiedzenia. Zostałem bardzo dobrze przyjęty, mam dużą dowolność. Pierwsze trzy odcinki audycji udały się, dzisiaj jest kolejny. Tematy audycji głównie są związane z psychologią i biznesem, ale myślę, że wkrótce repertuar zostanie poszerzony.
Kiedy rozpoczęła się Twoja przygoda ze Szlachetną Paczką? Jak wyglądało Twoje zaangażowanie w pomoc potrzebującym?
To było kilka lat temu, kiedy zobaczyłem ogłoszenie na lidera rejonu i postanowiłem spróbować, choć nigdy nie miałem do czynienia ze Szlachetną Paczką. Tak szczęśliwie wyszło, że ludzie, którzy w ubiegłych latach byli liderami rejonu, w tym roku akurat nie chcieli spełniać tej funkcji, stąd tam się dostałem. Przeszedłem odpowiednie przeszkolenie i miałem pomoc osób, które miały już doświadczenie. Współpracowaliśmy z 12 wolontariuszami. Pomogliśmy ponad 20 rodzinom z Lubartowa i okolic. Muszę stwierdzić, że to świetne doświadczenie, bo to organizacja z bardzo dużymi standardami trochę korporacyjnymi, ale w pozytywnym sensie. Faktycznie jest tam sporo papierologii i reguł, ale praca tam bardzo dużo daje i można się wiele nauczyć takiej pracy projektowej. Dobrze, że tam byłem. I pamiętam taką rodzinę poza Lubartowem, której robiłem zbiórki wśród znajomych nawet poza paczką.
Czym dla Ciebie jest niedawno otrzymana nagroda burmistrza?
Nagroda ta to ogromna przyjemność i potwierdzenie, że te wszystkie moje aktywności gdzieś się spinają ze sobą. Na pewno też motywacja. Dobrze, że miałem szansę w Lubartowie też trochę rzeczy porobić. Nagroda to też refleksja, że Lubartów nie wykorzystuje potencjału młodych ludzi, którzy stąd pochodzą. Mam tu na myśli realizację takich pomysłów jak np. powstanie Rady Młodych Lubartowa czy czegoś podobnego, aby Ci młodzi ludzie np. raz w miesiącu spotkali się i podzielili się tym, co robią, być może przenosili jakieś praktyki. Teraz biorę udział w projekcie „Strategia Lublina 2030”. Jako środowisko akademickie dzielimy się swoimi doświadczeniami i wizją. Do tworzenia strategii zaproszono wszystkich, nabór był otwarty. Jest tam 11 grup tematycznych.
Rozmawiała : Katarzyna Wójcik