Wioletta Dessauer o biegach ultramaratońskich – rozmowa
Jak się Pani przygotowuje do biegów ultramaratońskich i górskich na naszym płaskim terenie?
– Specyfika treningu do biegów ultramaratońskich oraz pod biegi górskie, tak naprawdę niewiele różni się od treningu maratońskiego. Z tą różnicą, że kilometraż tygodniowy oczywiście w zależności od okresu treningu jest znacznie zwiększony, tzn. do 100 km w tygodniu. Zdarza się tak, że w sobotę trzeba przebiec 20 km, a w niedzielę ponad 30 km, aby przyzwyczaić organizm do długotrwałych obciążeń. I nie chodzi tylko o aparat ruchu, ale przede wszystkim o psychikę. Biegowy trening tygodniowy w moim przypadku jest wzbogacony o różnorodne środki treningowe. Oprócz biegania, dwa razy w tygodniu mam trening siłowy i stabilizacji. Jeżeli jest to możliwe, w weekend jadę np. na kilka godzin w Góry Świętokrzyskie lub do Kazimierza Dolnego, aby przez dwie godziny poćwiczyć podbiegi i zbiegi, gdyż w naszej najbliższej okolicy trudno o takie wzniesienia. W biegach górskich bardzo ważną rolę odgrywa siła biegowa dlatego, gdy tylko warunki pozwalają wykonuję specyficzne ćwiczenia siłowe na bieżni.
Ile czasu w ciągu tygodnia poświęca Pani na trening?
– W tygodniu wykonuję 6 treningów biegowych, ale każdy ma inny cel. Są to treningi zarówno regeneracyjne, jak i treningi poprawiające wytrzymałość tempową, treningi interwałowe, a najmniejszą wagę przykładam do treningów szybkości. Oprócz tego staram się wykonywać treningi siły, stabilizacji, czyli czasem mam dziennie dwie jednostki treningowe. Ale to sama przyjemność, bo mimo, że trenuję pod dane zawody, to w dalszym ciągu jest to dla mnie ogromna frajda. Mimo ogromu wysiłku, pracy i serca, jakie wkładam w to, co robię, sprawia mi to ogromną satysfakcję. Cały czas bawię się tym, spełniam moje małe biegowe marzenia, a starty w zawodach, zwłaszcza w biegach górskich, to dla mnie nagroda za ten trud.
Proszę przedstawić swoje plany startowe na ten rok.
– Niestety, ze względu na dużą ilość chętnych bardzo często w biegach górskich są losowania zawodników. Dlatego plany startowe na kolejny rok często trzeba robić już jesienią, a i nie zawsze ma się tyle szczęścia w losowaniu i niestety trzeba je zmieniać. Ten rok zaczęłam od stosunkowo krótkiego dystansu na Zimowym Ultramaratonie Karkonoskim, czyli 54 km. Kolejny start, to w kwietniu Festiwal Biegowy w Szczawnicy na dystansie 67 km. W maju 102 km, czyli Ultramaraton Chojnik Karkonosze polskie i czeskie – moje ulubione góry. Sierpień to Tatra Fest Bieg – 67 km granią polskich i słowackich Tatr. Tradycyjnie we wrześniu Krynica i 100 kilometrów. Natomiast na późną jesień coś się jeszcze wymyśli. W międzyczasie „krótkie” biegi uliczne: 5 km, 10 km, jako starty, które traktuję jako treningi szybkości, których tak nie lubię.
Jak by Pani przekonała niezdecydowanych, że bieganie to dobry pomysł na spędzanie czasu?
– Czy bieganie to dobry pomysł na spędzanie czasu? To wszystko zależy, od tego co kto lubi. Zacznijmy od tego, że trzeba lubić ruszać się. Trzeba wstać z kanapy, lubić biegać, nie bać się zmęczyć, nie bać się przełamywać własnych słabości. Trzeba mieć cele i marzenia, które można spełniać. Samo bieganie jest najprostszą formą ruchu, niewiele różniącą się od chodzenia. Różnica jest taka, że człowiek szybciej się męczy. Ale jest to taka forma aktywności, która daje nam same plusy z punktu widzenia zdrowotnego i psychicznego. Uczy nas przede wszystkim systematyczności, cierpliwości, pokory, zawieszania sobie poprzeczki coraz wyżej, pobudza w nas ambicje. Daje możliwość poznania ciekawych ludzi, pomagania innym poprzez udział w imprezach charytatywnych oraz zwiedzania i podziwiania świata, w moim przypadku z górskich szczytów.
Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia na biegowych trasach.
Rozmawiał Ireneusz Góźdź