Zaraża energią i entuzjazmem. Edyta Lewtak z nagrodą burmistrza
– Drobna, żywiołowa, wszędzie jej pełno. Zaraża energią i entuzjazmem. Blondynka, ale daleko jej do dowcipowego stereotypu. Edyta to cała instytucja. Święto Roweru, akcje oddawania krwi, Szlachetna Paczka, Świąteczne Kolędowanie z Chopinem, Samorząd Uczniowski… Długo by wymieniać… – tak napisała o Edycie Lewtak społeczność Zespołu Szkół nr 2 w Lubartowie, gdzie pracuje jako pedagog.
Jej zaangażowanie na rzecz pomocy innym zostało docenione. Burmistrz Krzysztof Paśnik przyznał jej nagrodę w kategorii działalność społeczna.
W swojej pracy jako pedagog często Pani wykracza poza ramy swoich obowiązków. Proszę wymienić inicjatywy i akcje, które zaistniały dzięki Pani pomysłom
i zaangażowaniu?
Pierwszą i dla mnie najważniejszą rzeczą, która wyszła z mojej inicjatywy było założenie Szkolnego Klubu Honorowych Dawców Krwi, gdzie młodzież pełnoletnia może oddawać swój najcenniejszy dar – krew. Jestem również dumna z corocznego lubartowskiego kolędowania z Chopinem – „Kiedy Chopin kolęduje, Jezus w niebie się raduje”. Inicjatywa ta wyszła od młodzieży 12 lat temu, a mnie ona bardzo porwała do działania. Cieszy mnie również, że ta akcja ma szeroki zakres odbiorców i jest dobrze komentowana w środowisku lokalnym. Kolejnym powodem do dumy jest wolontariat na Święcie Roweru. Po każdej edycji młodzież z chęcią zapisuje się na następny rok. Jestem również opiekunem Samorządu Uczniowskiego, z którym rokrocznie organizujemy akcje na terenie szkoły, podtrzymujemy również tradycje szkolne, włączając w nie całą społeczność uczniowską. Przykładem takiej akcji może być organizacja „Szlachetnej Paczki”. Dla mnie w pracy liczy się przede wszystkim człowiek i wejście w nim w relacje. Pokazanie, że życie w realu też może być fajne.
Co w pracy pedagoga jest najtrudniejsze zwłaszcza teraz w dobie pandemii?
Pedagog jest takim łącznikiem między uczniami, nauczycielami, rodzicami i innymi instytucjami opiekuńczo – wychowawczymi. Główną formą pracy pedagoga szkolnego jest poradnictwo, które polega na rozwiązywaniu aktualnych problemów powstających
w codziennej pracy szkoły. Ludzie młodzi to fantastyczna grupa, od której my dorośli możemy się uczyć. Zawsze powtarzam, że nie ma złej młodzieży, tylko czasem to my – dorośli źle nimi „kierujemy”. Niestety okres pandemii dał im więcej czasu na funkcjonowanie w sieci, co przyczyniło się do zaniku poprawnych relacji interpersonalnych. W swojej pracy borykam się teraz ze słabą kondycją psychiczną młodzieży. Czas nauki zdalnej był czasem, w którym pewne rzeczy można było „przekombinować”, a teraz podczas nauki stacjonarnej młodzi ludzie nie umieją się odnaleźć w rzeczywistości. To prowadzi do nie radzenia sobie ze swoimi emocjami i nie potrafienia ich do końca określić, zrozumieć. Natomiast uważam, że zainteresowanie problemem, szczera rozmowa i chęć przyjęcia jakiejkolwiek pomocy przez osobę zainteresowaną prowadzi do rozwiązania każdego problemu. W moim odczuciu młodzież jest aktywna, chce „coś” robić, jest pomysłowa, twórcza, potrzebuje tylko zainteresowania, zwrócenia na siebie uwagi.
Od 17 lat pomaga Pani jako wolontariusz w przygotowaniach do Święta Roweru.
W czym tkwi fenomen tego wydarzenia, że jest stała grupa ludzi, która rok w rok angażuje się w organizację tego święta?
Święto Roweru to impreza dla wszystkich, wielopokoleniowa, integracyjna, rekreacyjna. Tutaj każdy: czy to uczeń, czy student, dyrektor, nauczyciel, przedsiębiorca, rencista są równi. Tego dnia każdy z nich zasiada w biurze imprezy czy okolicznych punktach kontrolnych z chęcią bezinteresownej pomocy. Wszyscy traktujemy się na równi. Poza tym liczy się atmosfera, którą tworzą wszyscy – organizatorzy i wolontariusze czy uczestnicy. Jak historia pokazuje – nie liczy się pogoda. Wolontariusze zawsze są gotowi do pracy. Jak również uczestnicy, którzy z chęcią pokonują niezliczone kilometry w pełnym słońcu czy ulewnym deszczu. Cieszy mnie niezmiernie fakt, że niektórzy wolontariusze pracują przy Święcie Roweru od 20 lat, inni natomiast dopiero zaczynają swoją przygodę z imprezą, a już zaczynają się wkręcać. Fenomenem Święta Roweru to tak naprawdę rower, ruch, uśmiech, radość, spotkania w gronie rodziny i znajomych, a także charyzma Janusza Pożaka, który od lat przyciąga rzesze rowerzystów do naszej małej ojczyzny – Lubartowa.
Jest Pani honorowym dawcą krwi, a do oddawania tego najcenniejszego daru namawia Pani młodych ludzi…Jak oni reagują na ten apel?
Od kilkunastu lat w naszej szkole na Chopina działa Szkolny Klub Honorowych Dawców Krwi dla mnie osobiście to najlepsza i najłatwiejsza forma pomocy dla innych, która nie wymaga żadnego nakładu finansowego. Na początku to ja apelowałam do młodzieży pełnoletniej o ten cenny dar, zbiegiem czasu oni o to zabiegają. Czasem w natłoku codziennych zajęć, jak zapomnę o organizacji comiesięcznej akcji, to właśnie oni mi przypominają, że czas na kolejne wyjście. A z doświadczenia wiem, że kto raz „połknie” tego bakcyla, ten wchodzi w to całym sobą. Ja natomiast mam nadzieję, że takie „pierwsze” wyjście ze szkoły przyczynia się do tego, iż młodym ludziom wejdzie w nawyk oddawanie krwi. Corocznie też bierzemy udział w Turnieju „Młoda krew ratuje życie” , uzyskując wysokie miejsca w czołówce w ilości zebranej krwi. Nasza młodzież wyróżnia się wielką empatią, ich postawa tutaj zasługuje na wielkie uznanie. Nasz Klub również włącza się w akcje organizowane przez PCK oddział Lubartów. Tutaj należy wspomnieć chociażby ostatnią akcję, gdzie wraz z Samorządem Uczniowskim segregowaliśmy dary dla emigrantów na granicy polsko – białoruskiej. Takie akcje są bardzo potrzebne, bo kształcą w młodym człowieku chęć bezinteresownej pomocy drugiej osobie. A najpiękniejsze jest, że nasza młodzież z chęcią włącza się w tego rodzaju inicjatywy.
Jakie są Pani pasje?
Jakie mam pasje? – jest ich dużo, aczkolwiek czasem brakuje chwil na ich spełnianie. Moim najlepszym lekarstwem na odpoczynek jest rower i wszelaka aktywność z nim związana. Corocznie staram się przemierzać niezliczoną ilość kilometrów na nim. W każdą moją podróż, którą planuję, czy to zagraniczną, czy po Polsce, zabieram rower. Kolejną pasją jest czytanie kryminałów.
Jakie emocje towarzyszyły Pani w związku z otrzymaną nagrodą burmistrza?
Przede wszystkim szczęście i duża satysfakcja. Cieszę się, że pracując i zajmując się tym, co lubię, zostałam dostrzeżona i otrzymałam tak prestiżową nagrodę, jaką jest Nagroda Burmistrza Miasta Lubartów. Poza tym jestem bardzo dumna, że znalazłam się w gronie laureatów, którzy nie raz zasłużyli się dla miasta, a ja mogłam stanąć razem z nimi i świętować nasz wspólny sukces. Jeszcze raz dziękuję osobie nominującej, kapitule konkursowej i panu burmistrzowi za wyróżnienie mojej osoby. Bardzo mnie to wyróżnienie i nagroda cieszy.
Rozmawiała: Katarzyna Wójcik